piątek, 23 stycznia 2015

II chapter

Dźwięk piosenki "Drown" oznajmił, że pora ruszać swój tyłek z łóżka. No w tym przypadku z sofy.Spojrzałam na telefon tym samym wyłączając cudowny głos Olivera. Zegar wskazywał 6:55, więc podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni by zrobić jakieś śniadanie. Zauważyłam, że na blacie leży karteczka. Podniosłam ją i przeczytałam.

"Wyszedłem do pracy, więc zrób sobie śniadanie.
  Zostawiam Ci pieniądze na farbę i potrzebne 
  rzeczy do Twojego nowego pokoju. Powodzenia
  w nowej szkole, skop im tyłki Sue!"
                                             Kocham, tata

Zaśmiałam się czytając ten tekst. Tato zawsze był i będzie moim fanem numer jeden. Wyciągnęłam z lodówki mleko, z szafki talerz oraz płatki i po chwili zajadałam się tym pysznym śniadaniem.
Po skończeniu włożyłam brudne naczynie do zmywarki i udałam się do pokoju po ubrania do szkoły. Wyciągnęłam z walizki szary top "Iron Maiden", czarne, podarte rurki oraz bieliznę i ruszyłam do łazienki wziąć szybki prysznic. -fuck- krzyknęłam, gdy poczułam jak zimna woda spływa po moim nagim ciele. To była chyba najkrótsza kąpiel w moim życiu- pomyślałam niemal wyskakując z kabiny. Wysuszyłam swoje włosy i założyłam wcześniej przygotowane ubrania. Na twarz nałożyłam fluid, wytuszowałam rzęsy, powieki przyozdobiłam "kreskami", a na usta nałożyłam pomadkę ochronną.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już 8:06 więc miałam dokładnie 9 minut do odjazdu autobusu. Nie zastanawiając się dłużej założyłam na ramię plecak,na stopy czerwone conversy, zamknęłam drzwi i udałam się na przystanek.

~~*~~
-No nieźle- pomyślałam patrząc na ogromny budynek, na którym widniał napis "Roosevelt High School". Niepewnym krokiem ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. W środku panowała kompletna pustka, przypuszczam, że właśnie trwały lekcje, na które oczywiście ja się spóźniłam. -A to pech- pomyślałam wzruszając ramionami i szukając gabinetu dyrektora.
-Szukasz czegoś?- podskoczyłam jak oparzona słysząc męski głos. Odwróciłam się i moim oczom ukazał się chłopak  dużo wyższy ode mnie, z bandaną na głowie, orzechowymi oczami i słodkimi dołeczkami w policzkach. Wydawało mi się że gdzieś go już widziałam jednak zignorowałam ten fakt.
-Tak, właściwie to szukam gabinetu dyrektora, a ta głupia rozpiska wcale mi nie pomaga- powiedziałam zginając kartkę w ręce i wrzucając ją do kosza.
-Chodź, zaprowadzę Cię - powiedział pokazując ręką bym poszła za nim
-Um, nie musisz. Wystarczy, że wytłumaczysz mi jak dojść
-Hmm- zrobił minę jakby mocno zastanawiał się nad czymś - To jest dosyć skomplikowany proces - zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc do czego dąży - Wiesz nie jestem zbyt dobry w teorii, ale możemy się zerwać z lekcji, pójść do mnie i wytłumaczę Ci jak dojść w praktyce - otworzyłam usta słysząc jego słowa, ale obróciłam to w żart (bo oczywiście to był żart) i pacnęłam go w ramię wybuchając śmiechem.
-chodźmy- powiedziałam już całkowicie poważnie.
Oczywiście znalezienie gabinetu dyrektora nie zajęło nam więcej niż trzy minuty, ale to wystarczyło bym dowiedziała się, że ma na imię Ashton, jest o dwa lata ode mnie starszy, jest tak samo jak ja na profilu artystycznym i ma dziewczynę o imieniu Hannah.
Oczywiście zostałam miło przywitana przez Pana Smith'a, który obejmował stanowisko dyrektora tego liceum. Poinformował mnie o obowiązujących zasadach i wręczył mi kluczyk do szafki oraz plan zajęć po czym pożegnał się życząc powodzenia.
-Czekasz na mnie?- zapytałam zastając Ashtona opierającego się o ścianę
-Przynajmniej będę miał wytłumaczenie, dlaczego nie dotarłem na matmę- zaśmiał się i wyciągnął mi kartkę z planem zajęć z ręki. - Hmm, według planu masz teraz muzykę w 154 - dodał i ruszył przed siebie nawet nie patrząc czy idę za nim.
-Dzięki- powiedziałam stojąc przed drzwiami prowadzącymi do klasy.
-Luz, też kiedyś byłem nowy i wiem jak to jest- uśmiechnęłam się do niego naciskając na klamkę, ale ponownie usłyszałam jego głos - Tak w ogóle masz z kim spędzić długą przerwę?
-To mój pierwszy dzień, więc jak myślisz?- zapytałam unosząc brew
-Będę czekał tu po lekcji!
-Um, Twoja dziewczyna nie będzie zła?
-Tak się składa, że ma lekcje obok Ciebie, idź już!- pomachałam mu na pożegnanie po czym zapukałam i weszłam do klasy. Oczywiście oczy wszystkich osób skupiły swój wzrok na mnie, co było dosyć niekomfortowe, ale postanowiłam skupić się na nauczycielu, który usiłował coś do mnie powiedzieć.
-A Ty młoda damo kim jesteś?- zapytał i skinięciem palca dał mi do zrozumienia, żebym podeszła do niego, co niechętnie uczyniłam. Od pierwszego spojrzenia wiedziałam, że nie spodoba mi się ten gość. Wyglądał jakby był tu za karę, a w więzieniu zabrakło dla niego miejsca.
-Nazywam się Susan Armstrong- odpowiedziałam
-Nikt Cię nie poinformował, że nie wolno spóźniać się na lekcje?- ugh, zaczyna się...
-Byłam u dyrektora- odpowiedziałam obojętnie
-Nowa?- zapytał i nie czekając na odpowiedź dodał -Znajdź sobie jakieś miejsce i skup się na lekcji.
Skinęłam głową i odwróciłam się by poszukać jakiegoś wolnego miejsca. Niestety jedyne wolne było na końcu sali i obok chłopaka, który chyba totalnie nie był zainteresowany lekcją, bo spał w najlepsze. Nie mając innego wyboru, ruszyłam przed siebie, czując na sobie wzrok wszystkich ludzi. Usiadłam obok blondyna, który nawet tego nie zauważył i wyciągnęłam zeszyt do robienia notatek.
-Hemmings! Hemmings to nie jest hotel tylko szkoła!- Pan Holst, bo tak się nazywał gość od muzyki stanął przy naszej ławce i krzyknął na blondyna, który niechętnie podniósł głowę i spojrzał na niego przez ułamek sekundy, a następnie przeniósł swój wzrok na mnie i wtedy mnie olśniło!
-Luke?- zapytałam wytrzeszczając oczy, które i tak były nieproporcjonalnie duże
-Susan? Co Ty tu?
-Hemmings, dosyć tego! Albo opowiesz o czym mówiłem przed chwilą, albo dostaniesz kolejną jedynkę- Twarz Holst'a przypominała pomidora, co było całkiem śmieszne, ale raczej nikt nie miał odwagi się zaśmiać. No oczywiście nikt oprócz mnie
-A Ciebie młoda damo, co tak rozśmieszyło? Bo jeżeli głupota i niewiedza w temacie muzyki tego młodego człowieka to tutaj trzeba raczej zapłakać- uśmiech na mojej twarzy zniknął szybciej niż się pojawił i już miałam powiedzieć coś w stylu "przepraszam" ale blondyn mnie uprzedził
-Wpraszam sobie!-krzyknął patrząc na nauczyciela, który był bliski wybuchnięcia. -To że nie interesuje mnie dlaczego Beethoven stracił słuch lub ile symfonii napisał Mozart nie oznacza, że się nie znam na muzyce!
-Dosyć tego! Hemmings pała, a Ty -zwrócił się do mnie -masz upomnienie! Wracamy do lekcji- dodał oddalając się od nas dzięki czemu mogłam wypuścić zgromadzone wcześniej powietrze.
Podczas, gdy Holst opowiadał przebieg życia Bach'a ja zdążyłam zamalować kilka kartek pentagramami i innymi pierdołami.
Poczułam jak Luke przysuwa mój zeszyt do siebie, pisze coś w nim i oddaje mi go z powrotem.
"Nie musiałaś się od razu przenosić do mojej szkoły, żebym odkupił Ci koszulkę"
"Wolałam dopilnować tego osobiście, poza tym słuchanie Twojego chrapania było kuszące"
"Ahh, zawsze działam tak na kobiety"
Zaśmiałam się czytając ostatnie zdanie. Chciałam coś odpisać, ale zadzwonił dzwonek, więc włożyłam szybko zeszyt do plecaka i próbowałam wydostać się z klasy. No właśnie próbowałam, bo Luke złapał mnie za rękę uniemożliwiając mi ruszenie na przód.
-Zjemy razem lunch?- zapytał, a uśmiech mimowolnie wdarł się na moją twarz. Chciałam spędzić z nim więcej, czasu, poznać go lepiej, ale przypomniałam sobie, że umówiłam się z Ashtonem.
-Um, wybacz, ale umówiłam się z kimś- odpowiedziałam patrząc na blondyna
-Kto jest tym szczęśliwcem?- zapytał wchodząc ze mną na korytarz pełen ludzi
-Ash?- zapytał, gdy wskazałam na chłopaka opartego o ścianę. Skinęłam głową i przyśpieszyłam zbliżając się do Ashtona, a Luke po chwili doszedł do nas.
-Hannah, nie będzie zadowolona jak powiem jej że podrywasz nowe uczennice- zakpił Lu
-Będzie dumna z tego, że mam taki dobry gust- Okeeej, to było co najmniej dziwne... Hemmings zjechał mnie wzrokiem z uśmiechem na ustach
-Ciężko się z tym nie zgodzić- powiedział i przybił "piątkę" z Ash'em, a w moim brzuchu wybuchło milion motylków.

~~*~~
Siedzieliśmy przy stoliku spożywając niechętnie stołówkowe jedzenie, które szczerze powiedziawszy odradzam każdemu, nawet największemu wrogowi. Do naszej trójki dołączyli: Calum, który jak się okazało chodzi do mojej klasy, ale jak zwykle zaspał. Michael, który jest rok starszy i uwielbia farbować swoje włosy, oraz Hannah, która wydaje się być nadpobudliwa, ale sympatyczna. Byłam zdziwiona, że tak szybko mnie zaakceptowali. W poprzedniej szkole nie miałam żadnej koleżanki i w sumie nie przeszkadzało mi to za bardzo.
-No więc Su, 10 pytań, przygotuj się - głos Luka wyrwał mnie z przemyśleń
-Gotowa- powiedziałam odkładając na bok "jedzenie"
-Skąd jesteś?
-Z Kalifornii- oczy całej piątki rozszerzyły się nieproporcjonalnie, co było śmiesznym widokiem
-Czy Ty no wiesz, czy nie powinnaś być no nie wiem, opalona?
-Unikałam słońca, nie podobają mi się ciemne karnacje- dodałam
-No dzięki...- zakryłam usta dłonią zdając sobie sprawę, że Calum jest mulatem.
-Ja, przepraszam. Nie chciałam Cię uraz- nie dokończyłam, bo wszyscy wybuchnęli śmiechem. Kamień spadł mi z serca, gdy dowiedziałam się że chłopak nie jest na mnie zły. Po tym jak opanowali śmiech Luke chciał zadać mi następne pytanie, ale przerwał nam dzwonek oznajmiający koniec przerwy. 
-To do wieczora!- oznajmił Ash powoli podnosząc swoje cztery litery z krzesełka.- Su, jak chcesz to wpadnij dzisiaj do nas, wyślę Ci adres- dodał  Luke
-Z chęcią, ale muszę ogarnąć swój nowy pokój. Poprzedni właściciel był zwolennikiem My little pony- powiedziałam przewracając oczami 
-I będziesz to wszystko robić sama?- zapytał nie dowierzając. 
-Yup
-Ok, w takim razie zmiana planów. Dzisiaj wszyscy pomagamy Su ogarnąć pokój, w końcu nie będziemy zadawać się z kimś kto ma różowe ściany. O 15 na parkingu przy samochodzie Ash'a- dodał, a wszyscy skinęli głowami rozchodząc się w swoje strony.
4 chłopaków i 2 dziewczyny, mój nadopiekuńczy ojciec umrze ze szczęścia! 

__________________________________
 Mam nadzieję, że rozdział się podobał, jeżeli tak wiecie, co robić :*
ASK   You are my LA baby
BTW. oglądaliście dzisiaj rozmowy w toku? Trochę bk z tego :D

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, robi sie coraz ciekawiej.
    Juz sie nie moge doczekac dalszej czesci.
    Przepraszam, ze usunelam tamten komentarz, ale pisze na telefoni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi! :)
      Ja nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału na Twoim blogu :*

      Usuń
  3. Jeej fajnie się zaczyna :D tak jak mówiłaś wyobrażam sobie ze to Justin :p ale wcale nie przeszkadza mi, że ktoś inny jest bohaterem;) do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że mimo iż nie występuje tu Justin Ty czytasz to opowiadanie! :) Chociaż Luke troszeczkę do niego podobny. :)

      Usuń