środa, 4 lutego 2015

IV chapter

Otworzyłam powoli oczy, a słońce sprawiło, że zamknęłam je ponownie. Było mi niewygodnie i gorąco, ponieważ z prawej strony byłam przytulona do Caluma, a z lewej do Michaela. Próbowałam wydostać się z ich objęć jednak na marne. 
-auu- wybełkotał Calum, gdy "lekko" uderzyłam go w żebra. Podniósł się na łokciach i rozglądnął po całym pokoju aż jego wzrok padł na mnie. -Która godzina?- zapytał, a gdy mój wzrok padł na telefon o mało nie wyskoczyłam z siebie.
-10- krzyknęłam na tyle głośno, że wszyscy podnieśli swoje głowy i patrzyli na mnie jak na idiotkę. - No co?- zapytałam wydostając się z uścisku Mikiego i podchodząc do walizki, w której znajdowały się moje ubrania. -Drugi dzień szkoły i drugie spóźnienie- dodałam wyciągając czarną spódniczkę, bordowy crop top i koszulę.
-Kurwa- jęknął Ash i wstał z łóżka ciągnąc za sobą Hannah.
Po tym jak każdy z nas mniej więcej się ogarnął zeszliśmy na dół i zjedliśmy szybkie śniadanie, które składało się z płatków i mleka. Dziękowałam Bogu za to że tato wyszedł do pracy i nie dowie się o tym, że spóźniłam się na trzy pierwsze lekcje.

Weszliśmy z Calum'em w trakcie trwania polskiego. Przejechałam wzrokiem po całej klasie, zauważając na pół przytomnego Luka. Od razu w mojej głowie pojawiła się retrospekcja z wczorajszego wieczora, a dokładniej z jego końcówki, gdy prawie się pocałowaliśmy, a może tylko tak mi się wydawało? W końcu byłam nieźle wstawiona... Ale kurde przysięgam, że widziałam jak patrzył na moje usta i jak przybliżał swoją twarz do mojej. Tak czy inaczej ma dziewczynę, a to jest nie do przeskoczenia...
-Susan, lekcja będzie trwać jeszcze chwilę, a nie sądzę by wygodnie pisało Ci się na stojąco- głos nauczycielki wyrwał mnie z zamyśleń.
-Przepraszam- bąknęłam i ruszyłam do ławki, którą zajmował Luke.
Przywitałam się z nim i od razu zaczęłam dziękować mu za wczoraj, jednak odpowiadał mi półsłówkami, co niesamowicie mnie zdenerwowało, więc postanowiłam już więcej nic nie mówić. Nie chcesz gadać to się pieprz- pomyślałam i o dziwo skupiłam się na słowach nauczycielki nie zwracając już więcej uwagi na siedzącego obok blondyna.
-Idziesz z nami na lunch?- odwróciłam się słysząc za sobą głos Caluma
-um, muszę coś załatwić- skłamałam i posłałam mu uprzejmy uśmiech
-Jasne- odpowiedział zapewne nie wierząc w moje słowa. -Btw. nie przejmuj się Lukiem, ona ma humory jak kobieta w ciąży- zagryzłam nerwowo wargę by nie powiedzieć wszystkiego, co siedziało w mojej głowie. I jedyne, co zrobiłam to skinęłam głową na znak, że zrozumiałam wszystko.
Rozdzieliłam się z chłopakiem i jak już zniknął z pola mojego widzenia zsunęłam się po ścianie, wkładając do uszu słuchawki i włączając mój ulubiony utwór ostatniego tygodnia, a mianowicie "Seen it all before".
Reszta lekcji zleciała niesamowicie szybko, chociaż zapewne to zasługa tego, że z sześciu lekcji byłam tylko na trzech. Równo z dzwonkiem ruszyłam do wyjścia, słysząc za sobą głos Ashtona, jednak zignorowałam go. Nie chciałam wyjść na wredną sukę, ale w tym momencie chciałam być sama. Jakby tego wszystkiego było mało, pogoda zmieniła się o 180 stopni, więc wychodząc ze szkoły zamiast pięknego słońca zastałam ulewę. Kurwa, czy my jesteśmy w Londynie?- Pomyślałam i zaczęłam biegnąć na najbliższy przystanek i chociaż był osadzony zaledwie kilkadziesiąt metrów ode mnie to i tak przemokłam do suchej nitki.Moje włosy przyklejały się do twarzy, a grzywka rozdzieliła, więc wyglądałam koszmarnie. Na szczęście nie zrobiłam makijażu, za co gratulowałam sobie w duchu.

Szłam wzdłuż ulicy, ponieważ mój dom znajdował się jakieś 500 metrów od przystanku, mijając ludzi, którzy uciekali przed deszczem lub chowali się pod parasolami podczas, gdy ja szłam jak gdyby nigdy nic. Szczerze powiedziawszy było mi wszystko jedno i tak byłam cała mokra, więc biegnięcie nic by tu nie zmieniło, no oprócz tego, że bym się zmęczyła... A ja nie lubię się męczyć.
Starałam się myśleć o wszystkim tylko nie o Luku, jednak na marne, bo każdy temat jaki rozpoczęłam w swojej głowie kończył się pytaniem "Dlaczego on jest na mnie zły"? Tak naprawdę tylko to chciałam wiedzieć i tylko to mnie interesowało. Gdyby powiedział mi że po prostu mnie nie lubi, zrozumiałabym to i dała mu spokój, ale cholera, on woli mnie unikać, bo to przecież takie dojrzałe...
Moje przemyślenia przerwał dziwny odgłos. Rozglądnęłam się na boki, ale niczego szczególnego nie zauważyłam, więc postanowiłam to zignorować, jednak po kilku sekundach znowu usłyszałam ten dźwięk i poczułam jak coś ociera się o moje nogi. Moją pierwszą reakcją było odskoczenie na bok jednak, gdy zobaczyłam, że to tylko mały,czarny kotek podeszłam bliżej i wyciągnęłam rękę by go pogłaskać. Był cały przemoczony i przestraszony, więc ściągnęłam z siebie koszulę i owinęłam go nią by dać mu chociaż trochę ciepła.
-Jestem- krzyknęłam wchodząc do domu i ściągając z nóg czarne vansy.
-Jedzenie już prawie goto- zrobił pauzę podchodząc do mnie -we... co to jest Sue?-zapytał wskazując na zwierzątko owinięte koszulą
-To jest kot-powiedziałam uwalniając go z ubrania
-Kot, kot no wiem, że kot, ale skąd go masz i po co Ci on, wiesz co myślę o posiadaniu zwierząt- ohoo, mogłam się tego spodziewać, Susan rozegraj to dobrze
-Znalazłam go na drodze, gdybym go nie wzięła to prawdopodobnie zdechł by z głodu- powiedziałam nalewając mu mleka do miski, bo nic innego w tej chwili nie miałam.
-No dobrze, niech Ci będzie- skoczyłam na niego przytulając się z całej siły -Nakarmisz go i odwieziemy go do schroniska- zaraz, czekaj, co?! 
-żartujesz?-zapytałam momentalnie odsuwając się od niego
-Skarbie, wiesz, że nie chcę mieć żadnego zwierzaka- powiedział łagodnie, a ja zrozumiałam w końcu dlaczego. No więc mój kochany ojciec ładnych kilka lat temu posiadał kota imieniem "Zero", który zginął śmiercią tragiczną, poprzez wypranie w pralce. Od tego czasu tato nie je mięsa, tak samo jak ja oraz nie chce mieć zwierząt.
-To było wieki temu- powiedziałam robiąc minę szczeniaczka, która zawsze się sprawdza - poza tym będę miała jakiegoś towarzysza, gdy będziesz zajęty pracą
-Masz znajomych- to nie był dobry ruch, tato
-No właśnie nie wiem czy jeszcze ich mam- dodałam smutno
-Typek od kawy coś Ci zrobił? Jak tak to mam nadzieję, że skopałaś mu porządnie tą wytatuowaną dupe- przewróciłam oczami na jego słownictwo.On ma 43 lata nie 18!
-Po pierwsze to on ma imię, Luke jakbyś nie pamiętał, a po drugie nie jesteś nastolatkiem tato, pogódź się z tym w końcu- powiedziałam mijając go i biorąc kota na ręce.
-Hej, nie pozwalaj sobie. Ja po prostu jestem 17-latkiem z doświadczeniem- zaśmiałam się z jego głupoty i ruszyłam na górę.
Weszłam do pokoju który w końcu spełniał moje wymagania. Szczerze powiedziawszy odwaliliśmy wczoraj kawał świetnej pracy. Wypuściłam "Pana Kota" - tak, to będzie jego imię i ściągnęłam z siebie mokre ubrania i wciągając czyste. W międzyczasie dostałam wiadomość od taty, że jedzie kupić karmę dla mojego nowego pupila. No tak... Przecież rozmawianie już dawno wyszło z mody. Rzuciłam telefon na łóżko i ruszyłam do łazienki by umyć Pana Kota, a następnie zrobiłam mu kilka zdjęć i dodałam na instagrama.


Luke POV
-Luke-cisza- Luke- nadal próbowałem zignorować irytujący głos matki, ale po 9 razie poddałem się ściągając słuchawki i wchodząc do kuchni
-No w końcu, siadaj zrobiłam kurczaka w ziołach- powiedziała rozkładając talerze 
-Nie jem mięsa od 3 lat, więc skąd pomysł, że teraz go zjem?-zapytałem zirytowany
-Po pierwsze nie tym tonem, a tak poza tym to zaprosiłam rodziców Sky na obiad, będą za 20 minut, więc przebierz się - jeśli przed chwilą byłem zirytowany to teraz z kipiałem ze złości.
-Po co?- zapytałem nie spuszczając z tonu
-Słuchaj Luke- podeszła do mnie -słyszałam jak kłóciłeś się wczoraj ze Sky i nie wiem o co poszło, ale lepiej żebyś ją przeprosił- dodała grożąc mi palcem, jakbym miał pięć lat.
-Po pierwsze nie wtrącaj się w moje sprawy, gdy Cię o to nie proszę, a po drugie mam już plany na dzisiaj, więc wspólny obiad sobie odpuszczę-  tak naprawdę nie miałem żadnych planów, ale spędzanie kolejnych godzin w towarzystwie rodziców Sky, a co najgorsze jej samej, obrażonej na mnie nie było dobrym pomysłem.
-No i co ja im teraz powiem?- zapytała z dezaprobatą
-Nie wiem- wzruszyłem ramionami- wymyślisz coś, jesteś w tym dobra- odwróciłem się i ruszyłem do pokoju. Wyciągnąłem z szafy bluzę Nirvany, wziąłem z szafki portfel, telefon, kluczyki i wyszedłem z domu mimo protestów mamy.

Jeździłem ulicami Seattle, nucąc pod nosem "The Kids aren't alright" oraz obserwując ludzi próbujących ochronić się w jakiś sposób przed deszczem. Tak naprawdę nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Ash był u Hannah, Michael u fryzjera, a Calum wkurwił się na mnie za to jak potraktowałem Su. Tak właściwie to wcale mu się nie dziwię, sam byłem na siebie zły za to! Cała złość na Sky odbiła się na Susan, a kurwa nie tak miało być!
Nie zastanawiając się dłużej, ruszyłem w kierunku domu Su. Po kilkunastu minutach zatrzymałem samochód na podjeździe i podszedłem do drzwi.
-Ok, dasz radę Hemmings, dasz kurwa radę- powiedziałem sam do siebie i zapukałem do drzwi, jednak zamiast słodkiej brunetki z długimi włosami zastałem mężczyznę, który patrzył na mnie jakby zaraz miał mnie zabić.
-Dzień dobry, czy... Czy jest Susan?- zapytałem przerywając ciszę panującą między nami
-Jest- opowiedział stanowczo
-A czy mógłby ją Pan zawołać?
-Pewnie mógłbym, ale tego nie zrobię, bo właśnie zasnęła
-Oh, okay to mógłby jej Pan przekazać, że byłem?- spojrzałem na mężczyznę, który skinął głową i ruszyłem z powrotem do samochodu, ale zanim wsiadłem zatrzymał mnie głos Billiego
-Słuchaj dzieciaku, wydajesz się być w porządku, a uwierz znam się na ludziach, ale jeżeli skrzywisz moją córkę to urwę Ci jaja i zrobię z nich przekąskę dla mojego kota - Tym razem ja skinąłem głową nie za bardzo wiedząc, co odpowiedzieć. To nie tak że nie potrafię się postawić, ale ten facet budził we mnie respekt. Był takim ojcem o jakim zawsze marzyłem.

____________________________________________________________
Jeej, po pierwsze bardzo chcę Wam podziękować za każdy zostawiony komentarz, naprawdę jestem bardzo szczęśliwa, że spodobało Wam się to opowiadanie ♥
Po drugie chciałabym abyście swoje opowiadania zostawiali w zakładce "spam" a ja w wolnej chwili do nich zajrzę, niekoniecznie muszą być to opowiadania o 5sos.
Pytania o rozdział lub jakieś inne kierujcie tutaj ASK
No i jest jeszcze taka zakładka jak "pytania do bohaterów", więc jeżeli macie jakieś pytanie do Su lub Luke'a czy kogokolwiek innego to zapraszam! 
Do następnego, kochani! ♥


4 komentarze:

  1. Hahahahah ♥ Jej ojciec wymiata ♥
    Luke nie może mieć dziewczyny ! ♥ On jest zbyt seksi ale za niedługo będzie Sue więc oki ,przeżyje to :)
    Czekam nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział! ♥ jej tata jest mega!! :D kocham to i czekam na nn :* XOXO

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham jej tatę :D czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. jej tata jest extra. A poza tym to świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń