czwartek, 26 lutego 2015

VIII chapter

Notka po rozdziałem!
Czytasz=komentujesz


Nie wiem jak długo siedziałam w garderobie, ponieważ totalnie straciłam poczucie czasu przez ciągłe myślenie o tym, co stało się przed chwilą. Mój pełen alkoholu mózg podpowiadał mi różne scenariusze tego, co wydarzyłoby się gdyby nie Sky i każdy z nich przypadł mi do gustu.
Powoli zeszłam na dół zastając tylko bałagan, więc nie zastanawiając się dłużej złapałam kurtkę, którą na szczęście wzięłam ze sobą i ruszyłam w kierunku domu, który jak się okazało nie był tak blisko jak mi się wydawało.
-Gdzieś Ty do cholery była?- zamarłam słysząc głos taty, który poderwał się z kanapy i szedł w moim kierunku z miną, która nie oznaczała nic dobrego
-U Michaela, mówiłam Ci- powiedziałam najspokojniej jak tylko potrafiłam
-Miałaś być najpóźniej o 1 w pokoju, a która jest?- krzyknął wskazując na zegarek
-3:42- wyszeptałam
-Idź spać, porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz- normalnie bym się z nim kłóciła, ale wiedziałam, że teraz to nie ma sensu, ponieważ po pierwsze faktycznie się spóźniłam, po drugie byłam trochę wstawiona, a po trzecie nie miałam na to siły, więc skinęłam głową nie mając nawet odwagi spojrzeć na niego i ruszyłam do pokoju. Rzuciłam kurtkę w kąt pokoju i rzuciłam się na łóżko nie przejmując się zbytnio niezmytym makijażem lub tym że mam na sobie ubrania Mikego. Moje myśli ponownie wróciły do momentu, w którym Luke atakował moją szyję i to było takie cholernie dobre, że pozwoliłabym mu robić to cały czas.

-Susan, wstawaj!- przetarłam zaspane oczy i po chyba setnym wołaniu ojca zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny w międzyczasie zmywając resztki makijażu z mojej twarzy. Ciepła woda zadziałała zbawiennie na moje ciało, więc po długiej kąpieli byłam całkowicie zrelaksowana. Dzisiaj była sobota i nigdzie nie wychodziłam, więc ubrałam na siebie zwykłą czarną bluzę oraz czarne leginsy i zeszłam na dół zastając tatę czytającego gazetę.
-Cześć- mruknęłam wymijając go i nalewając sobie mleka do szklanki
-No dzień dobry, chyba musimy porozmawiać- wskazał palcem na krzesło tym samym dając mi znać abym usiadła, co też uczyniłam. -Zawiodłem się na Tobie Susan, obiecałaś, że będziesz w domu o 1, a Ty nie dość, że nie wróciłaś na czas to nawet łaskawie nie odbierałaś moich telefonów, a ja siedziałem tu i się martwiłem! pamiętasz, co zawsze Ci powtarzałem "Nigdy nie składaj...
-Obietnic, których nie potrafisz dotrzymać, tak pamiętam- dodałam spuszczając wzrok. Czułam się naprawdę źle z tym, że zachowałam się tak nieodpowiedzialnie, ponieważ sama pamiętam jak czekałam na wiadomość od mamy, która wyszła tylko do sklepu, która miała zaraz wrócić, pamiętam to nieznośne uczucie, gdy mijały godziny, a jej nadal nie było, ten strach, który paraliżował moje ciało z minuty na minutę coraz bardziej i wiem, że tato też czuł to samo zarówno rok temu jak i wczoraj w nocy.
-Przepraszam- spojrzałam na niego i nie pytając o pozwolenie wtuliłam się w jego ciało -Bardzo, bardzo przepraszam
-I tak nie unikniesz szlabanu, dwa tygodnie masz wyjęte z życiorysu- zaśmiał się odsuwając się lekko ode mnie -Jadę teraz do pracy, a Ty ogarnij dom i nakarm pana kota i zero wychodzenia z domu- przewróciłam oczami wyciągając z lodówki karmę dla kota i wsypałam ją do miski.
Sprzątanie nie zajęło mi dużo czasu, więc po 2 godzinach byłam całkowicie wolna i totalnie znudzona. To dziwne, że odkąd poznałam Asha,Caluma,Michaela,Luke'a i Hannah nie lubiłam w ogóle spędzać czasu sama. Włączyłam laptopa przeglądając różne strony, a następnie włączając "The oryginals". Jednak w połowie odcinka przerwał mi dźwięk wiadomości.

Od:Hannah
Gdzie wczoraj zniknęłaś?
PS. wybieramy się dziś na piknik, jedziesz z nami?

Do:Hannah
Wróciłam do domu.
Mam szlaban ;x

Od:Hannah
fuck... 

Do:Hannah
:(

Rzuciłam telefon na łóżko i wróciłam do oglądania serialu jednak nie mogłam się na nim skupić, ponieważ cały czas myślałam o tym jak wydostać się z domu pomimo szlabanu.
Na całe szczęście tato rozwiązał to za mnie wpadając do domu kilka godzin później i tłumacząc, że pilnie musi wrócić do Californii i prawdopodobnie w domu będzie dopiero we wtorek.
-Uważaj na siebie, tato!- powiedziałam machając do staruszka, który wsiadał do swojego jeep'a.
Niedługo po tym pisałam wiadomość do Hannah informując ją o tym, że jednak z nimi pojadę w międzyczasie wciskając na siebie ciemne rurki i zwykły, crop top w paski. Byłam jednak zbyt leniwa by robić sobie kreski eyelinerem, więc zamiast tego wytuszowałam rzęsy i na powieki nałożyłam trochę ciemnego cienia.
Po niedługim czasie zauważyłam znajomy samochód Luka, więc złapałam bluzę i upewniając się że zamknęłam drzwi ruszyłam do samochodu.
-Hej,wszystkim- powiedziałam odruchowo pchając się na kolana Michaela. 
-Jak udało Ci się uciec?- zapytał Calum
-Tato musiał wrócić do Californi, więc tak jakby mi to ułatwił- powiedziałam wzruszając ramionami.
-Gdzie tak właściwie jedziemy?- zapytałam 
-Na piknik - oznajmił Luke ze śmiechem 
-W nasze tajemnicze miejsce- dodał po chwili
Stwierdziłam, że nie będę wypytywać o szczegóły, ponieważ chciałam mieć niespodziankę i po dotarciu na miejsce ani trochę się nie zawiodłam. Staliśmy właśnie na wysokim wzniesieniu z którego można było podziwiać całe Seattle, które wieczorem wyglądało naprawdę niesamowicie. 
-Podoba się?- odwróciłam wzrok od tego pięknego krajobrazu i spojrzałam na Mikiego, który trzymał w dłoni piwo - Chcesz jedno?- pokręciłam głową, ponieważ na samą myśl o alkoholu robiło mi się niedobrze.
-Chodź- powiedział, łapiąc mnie za rękę i ruszając do reszty znajomych, którzy jak się okazało już nieźle imprezowali.
-Su, gdzie Ty właściwie wczoraj zniknęłaś? Nie widziałem Cię prawie przez całą imprezę- spojrzałam na Asha, który upijał kolejny łyk piwa
-Um, ja byłam...
-Ze mną, była mówiłem wam- głos Michaela wybawił mnie z opresji. Spojrzałam na niego posyłając mu wdzięczny uśmiech 
-No tak, ale później wróciłaś i dalej zniknęłaś- ugh, czy on kiedykolwiek da sobie spokój
-Przyznaj się, kogo obściskiwałaś?- zamarłam słysząc tym razem pytanie Hannah.
-Mnie- cała nasza czwórka spojrzała w szoku na Luka -A tak właściwie to ja ją - dodał posyłając mi bezczelny uśmiech
-Chyba jednak potrzebuje tego piwa- rzuciłam kierując się do bagażnika po alkohol. Nie wiem dlaczego byłam tak zła na Hemmings'a, przecież nie powiedział nic co nie byłoby prawdą. Jednak w tym momencie miałam ochotę uderzyć go w twarz, najlepiej butelką, którą trzymałam w dłoni. 
Gdy wróciłam po zaledwie kilkunastu sekundach wszyscy jak na zawołanie zasypali mnie pytaniami typu "Dlaczego robiłam to z Lukiem" "Jak było" a ja za cholerę nie wiedziałam, co odpowiedzieć jednak po chwili dali mi spokój rozpoczynając inny temat.
-Ej, widziałam, gitarę w samochodzie, grasz?- zapytałam Luka, gdy po drugim piwie nabrałam więcej odwagi.
-Um, tak właściwie to na gitarze gra Michael, Cal i ja, a Ash gra na perkusji- odpowiedział i wstał jak się później okazało po to by przynieść gitarę. - A Ty, grasz? - zapytał 
-Tak jakby- odpowiedziałam i przechwyciłam instrument od blondyna - To co śpiewamy?
-Young Volcanoes, Fall out boy- krzyknął Calum, a wszyscy mu zawtórowali, więc po chwili zagrałam pierwsze wersy i wszyscy razem zaczęliśmy śpiewać. 

"We are wild, we are like young volcanoes
We are wild, americana, exotica
do you wanna feel a little beautiful baby?"

-Woow, jesteś niesamowita- uśmiechnęłam się słysząc słowa Michaela. 
Spędziliśmy tak jeszcze kilka godzin śpiewając przeróżne piosenki, aż w końcu każdy z nas zrobił się śpiący lub jak w przypadku Caluma pijany. Wepchaliśmy mulata do bagażnika, z obawy przed zabrudzeniem całego samochodu i dzięki temu nie musiałam siedzieć na niczyich kolanach.
-Dzięki za podwiezienie - powiedziałam wysiadając z samochodu. Weszłam do domu i od razu zostałam przywitana przez Pana Kota. Lubiłam to zwierzątko z dnia na dzień coraz bardziej i nie wyobrażam sobie żeby teraz zniknął z mojego życia. Wyciągnęłam z lodówki mleko i nalałam sobie do szklanki, a kotu do miseczki i po chwili obydwoje wypełnialiśmy swoje brzuchy pysznym napojem. Następnie wzięłam prysznic, który ożywił mnie jeszcze bardziej i jak na złość nie chciało mi się spać. Wskoczyłam w najwygodniejszą piżamę, która składała się z przydużej koszulki nirvany. Ponownie odtworzyłam na laptopie the oryginals i zaczęłam oglądać jednak usłyszałam dzwonek do drzwi. Na początku kompletnie spanikowana postanowiłam udawać, że nikogo nie ma jednak, mając nadzieję, że potencjalny włamywacz sobie odpuści. Niestety dzwonek nie przestawał dzwonić, więc chwytając kij bejsbolowy ruszyłam w kierunku drzwi. 
-Woaah, spokojnie- spojrzałam na Luka, który trzymał ręce w górze w geście poddania.
-Co tu robisz?- zapytałam unosząc brew i opuszczając kij 
-Zapomniałaś kurtki- chwyciłam kurtkę i odwiesiłam ją na wieszak. - Wejdziesz?- zapytałam, ponieważ na zewnątrz było cholernie zimno.
-Um, jasne - zaprowadziłam blondyna do pokoju wcześniej przygotowując dla nas kilka kanapek i sok. - Nieźle wyszedł nam ten Twój pokój- podniosłam wzrok i zauważyłam jak chłopak przygląda się każdemu szczegółowi w pokoju. -Masz może ochotę?- pomachał mi przed oczami przeźroczystym woreczkiem w połowie wypełnionym marihuaną i wyszedł na balkon. Początkowo nie chciałam, jednak gdy blondyn wziął bucha, coś w moim głupim mózgu zmusiło mnie do zapalenia
-Um, mogę?- zapytałam wskazując palcem na lufkę, którą trzymał w swoich ustach jednak zamiast otrzymać przeźroczystą rurkę wypełnioną substancją poczułam jak blondyn przysuwa się do mnie, a następnie wypuszcza dym bezpośrednio do moich płuc. Było mi niesamowicie zimno w stopy, więc podskoczyłam siadając na balustradzie.
-Chodź tu- spojrzałam ponownie na blondyna, który ponownie zbliżał swoje usta do moich i po kilku sekundach ponownie poczułam dym wypełniający moje płuca. Powtórzyliśmy to jeszcze kilka razy kończąc całą zawartość woreczka.
-Wracajmy do środka, bo zamarzniesz- owinęłam swoje nogi wokół tali blondyna podczas gdy ten włożył swoje dłonie pod moje pośladki i wziął mnie na ręce nie puszczając dopóki nie znaleźliśmy się w moim pokoju.
-Mam ochotę tańczyć- oznajmiłam włączając głośno radio w którym właśnie leciała piosenka rihanny "FourFiveSeconds" i zaczynając tańczyć to jest wykonywać różne bliżej nieokreślone ruchy.
Zauważyłam, że Luke położył się na łóżku obserwując każdy mój ruch jednak w tym momencie w ogóle mi to nie przeszkadzało. Niestety następną piosenką była "Young and Beautiful", więc opadłam obok blondyna nucąc dobrze znaną mi piosenkę Lany.
-Mam ochotę Cię pocałować- spojrzałam na przekrwione oczy blondyna, które tempo wpatrywały się w moje
-Nie możesz, to byłaby zdrada- odpowiedziałam nie wiem dlaczego śmiejąc się 
-Nie, jakbyś to Ty mnie pocałowała- podniosłam się z miejsca i usiadłam okrakiem na chłopaku powoli zbliżając swoje usta do jego aż w końcu łącząc je w jedną całość. Na początku były to delikatne muśnięcia wargami, jednak po chwili nasze języki wkroczyły do akcji, tocząc ze sobą walkę o dominację. 
-Twój tyłek wygląda bardzo samotnie bez moich rąk na nim- uśmiechnęłam się słysząc słowa Luka i poczułam jak z całej siły uderzył mnie w niego, co wywołało u mnie głośny jęk, który od razu z tłumił pocałunek . W tej chwili nic oprócz naszej dwójki się nie liczyło, nie wiem czy to wina narkotyku czy tego chłopaka, ale byłam szczęśliwa i za nic na świecie nie chciałabym być gdzie indziej. Nie wiem ile czasu spędziliśmy na całowaniu, ale gdy przebudziłam się panowała totalna ciemność i przez chwilę myślałam, że to jeden z moich dziwnych snów, jednak poczułam dłoń Luka leżącą na mojej talii, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że to wszystko wydarzyło się naprawdę...

_____________________________________________________
Trochę Wam kazałam czekać na ten rozdział, jednak mam nadzieję, że było warto :)
Przez ten rozdział, cały czas słucham "Young&Beautiful" i "FourFiveSeconds"
Dziękuję za każdy komentarz, który dodaje mi niesamowitego kopa do dodawania częściej rozdziałów i ogólnie do pisania ich! Mam nadzieję, że z rozdziału na rozdział będzie ich więcej tak samo jak osób czytających to opowiadanie. Jesteście najcudowniejsi i dzięki temu, co piszecie i że nie ograniczacie się tylko do napisania "super" mam ogromny uśmiech na twarzy! 
Uhh, rozpisałam się ale po prostu musiałam Wam to napisać :>

Chcę też przypomnieć, że jest też taka zakładka "pytania do bohaterów", w której możecie zadawać pytania Susan, Lukowi, lub innym bohaterom tego fanfiction :)

A jeżeli chcecie być na bieżąco lub macie jakieś pytania to wbijajcie na ASK
A jeżeli chcecie więcej moich opowiadań to wbijajcie tu L.A Baby

12 komentarzy:

  1. Świetny! Nareszcie się zbliżyli "bardziej" ^^ tak długo na to czekalam!!! Czekam na nastepny i zycze weny! :* ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny, cudny i jeszcze raz cudny!!!!!! Kobietoo błagam Cię dodaj dzisiaj albo jutro notkę bo nie wytrzymam! ajbfrjhsdgfhkdsfghskghtjugms, <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudeńko... Nie wiedziałam, że Luke jest taki... No nie wiem - powiedzmy, że niegrzeczny. Palić marihuanę... I jeszcze ten moment na koniec, no nie mogę.

    Weny
    xxNattyxx

    http://whiteandredbyme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś boska tak często dodajesz rozdziały i masz ogromny talent! ♥ A rozdział świetny tak jak wszystkie inne! :* ♥ Już nie mogę się doczekać następnego! Powodzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Booosko *-* nie mogę doczekać się następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeny nareszcie ! Kiedy next? czekam z zniecierpliwieniem! :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww, sytuacja z Lukiem <3
    Kiedy następny?
    Kochamkochamkocham <3333

    Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam ;)
    http://beside-you-5-seconds-of-summer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń