czwartek, 23 kwietnia 2015

XV chapter

Nie bądź leniuszkiem- skomentuj 
(notka pod rozdziałem)

Dwa miesiące później

Minęły już dwa miesiące nowego roku, który mimo iż nie zaczął się wyjątkowo dobrze to teraz zdecydowanie się polepszył. Przez ten czas bardzo zbliżyłam się do James'a i praktycznie każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem. Zdecydowanie się do niego przywiązałam i w końcu szczerze mogłam przyznać, że się w nim zakochałam mimo iż czasami przyłapywałam się na myśleniu o Hemmings'ie. 
-Sue, spóźnisz się do szkoły- westchnęłam, słysząc głos taty i z trudem podniosłam się z łóżka. Wyciągnęłam z szafy i założyłam na siebie czarny, podarty sweter oraz rurki i zeszłam na dół.
-Jakie plany na dzisiaj?- spojrzałam na tatę biorąc kęs kanapki, którą wcześniej dla mnie przygotował
-Koncert Sleeping with sirens, a jak tam Twoje plany?- odpowiedziałam z ekscytacją w głosie
-No wiesz...nie ma o czym gadać- machną ręką lekceważąco -idę do pracy, pośpiesz się to Cię podrzucę do szkoły
-Okeeej, już idę- zeskoczyłam ze stołka, założyłam kurtkę oraz buty i wsiadłam do samochodu.

Początkowe lekcje totalnie mi się ciągnęły, ponieważ nie było ani Caluma, ani Luka. Na szczęście na czwartej lekcji, którą było wychowanie do życia w rodzinie ujrzałam blond czuprynę.
-Cześć, Hemmings- rzuciłam, gdy usiadł obok mnie
-Cześć, Armstrong, to jak z tym koncertem, idziemy razem?- zapytał
-No, a dlaczego mamy nie iść?- zapytałam zdziwiona wątpliwościami blondyna
-Wiesz, odkąd jesteś z tym frajerem olewasz nas- wzruszył ramionami cały czas na mnie patrząc
-James nie jest frajerem, a poza tym spotkaliśmy się niedawno
-Ponad dwa tygodnie temu, na urodzinach Cal'a, na których zalałaś się w trupa i wyszłaś o 22- przyznam, że zrobiło mi się strasznie głupio słysząc słowa Luka, z którymi trudno było się nie zgodzić.
-Wybacz, nie wiedziałam, że tak to wygląda- wyszeptałam spuszczając wzrok
-Ej, jest spoko- podniósł moją twarz i uśmiechnął się, co trochę mnie uspokoiło. -Nadrobimy wszystko na koncercie, a tak w ogóle to jak James zareagował jak powiedziałaś mu że idziesz ze mną?- mój uśmiech na twarzy zniknął szybciej niż się pojawił słysząc pytanie chłopaka
-Um, trochę był zły, ale generalnie przyjął to na klatę, a Sky?- Za te kłamstwa będę się nieźle smażyć w piekle...
-Jakoś to przełknęła- przyznam, że zdziwiłam się słowami Hemmings'a, ponieważ znam Sky na tyle dobrze by wiedzieć, że zabiłaby mnie za samo siedzenie obok jej chłopaka jednak ufałam mu i dlatego się nie spierałam.
Po wyjściu z klasy okazało się, że przez nieobecność Pana Claytona wychodzimy dwie godziny szybciej z czego niesamowicie się ucieszyłam. Lukey miał do załatwienia kilka spraw na mieście przez, co nie mógł podrzucić mnie do domu i byłam skazana na autobus, który na całe szczęście przyjechał bardzo szybko.
Zaraz po wejściu do domu otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu czegoś do jedzenia jednak jak się później okazało były w niej same brokuły i jogurty, więc zrezygnowana zadzwoniłam po pizze w międzyczasie rozkładając się na sofie. W telewizji nie było niczego godnego uwagi, więc odpaliłam laptopa włączając kolejny odcinek "The Oryginals", który był teraz moim ulubionym serialem.
Nie wiem czy doszłam do 20 minuty, gdy usłyszałam dzwonek. Oczywiście rzuciłam się do drzwi z nadzieją, że jest to dostawca pizzy.
-Oo, co Ty tu robisz?- zapytałam zaskoczona widząc James'a
-Stęskniłem się, dwa dni bez Ciebie to zdecydowanie za dużo- odpowiedział, a moje serce po prostu się rozpłynęło, ponieważ to takie cholernie słodkie.
-Jesteś chory, powinieneś leżeć w łóżku- oznajmiłam zauważając jego bardzo przekrwione oczy, bladą skórę i zimne dłonie.
-Mogę leżeć z Tobą- uśmiechnął się bezczelnie i zatrzaskując drzwi mocno mnie do nich przyparł i zaczął całować. Jego dłonie ściskały boleśnie moje pośladki, a usta wędrowały wzdłuż mojej szyi, co chwile ją przegryzając na tyle mocno by zostały na niej ślady
-James, przestań- wydyszałam próbując odsunąć szatyna od siebie. -James- krzyknęłam
-Jakoś ostatnio Ci nie przeszkadzało, gdy robiłem Ci dobrze, więc o co do cholery teraz chodzi?- moje policzki przybrały różowy kolor, gdy przypomniałam sobie to jak po urodzinach Hood'a pozwoliłam James'owi zrobić mi minetę.
-Um, ja... Mam okres- skłamałam, bo wiedziałam, że każda inna odpowiedź może go zezłościć, a tego chciałam uniknąć.
-Kurwa, zamęczysz mnie dziewczyno- podniosłam swój wzrok i odetchnęłam z ulgą widząc uśmiech na twarzy chłopaka. -No więc, co dzisiaj robimy?- No i tego pytania obawiałam się najbardziej.
-Ty powinieneś wrócić do domu i się położyć- powiedziałam spokojnie mając nadzieję, że uda mi się przekonać Huxley'a do tego pomysłu
-Będę leżał, ale z Tobą- dodał ponownie zbliżając się do mnie i całując. -To jak będzie? Idziemy do Twojego pokoju?
-James- zaczęłam spokojnie trzymając nasze dłonie złączone- Pamiętasz jak mówiłam Ci o tym, że dostałam bilety na koncert Sleeping with sirens?- szatyn skinął głową nie bardzo wiedząc do czego dążę. - No więc ten koncert jest dzisiaj i ja... Ja idę na niego z Lu... Lukiem - poczułam jak chłopak wyszarpuje swoją dłoń i zauważyłam, że wszystkie mięśnie na jego ciele się napinają.
-Że co kurwa?- moje ciało przeszył dreszcz, gdy James, który jest wyższy o ponad 10 cm ode mnie zaczął mierzyć mnie wzrokiem - W czym on jest kurwa lepszy ode mnie?- zapytał podnosząc mnie i z całej siły rzucając na ścianę- Odpowiedz mi!- krzyknął jednak przez ogromny ból, który rozprzestrzeniał się po całym moim ciele nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. Poczułam jak szatyn podnosi moją twarz i gdy zauważyłam, że unosi swoją dłoń mimowolnie zacisnęłam powieki modląc się sama nie wiem do kogo by bolało jak najmniej. Odliczałam sekundy, które dzieliły mnie od uderzenia i właśnie wtedy stał się cud. Ktoś zaczął dobijać się do drzwi przez, co wystraszony James zostawił mnie i uciekł o mało nie potrącając dostawcy pizzy.
-Wszystko w porządku?- spojrzałam na chłopaka, który był chyba bardziej przestraszony ode mnie.
-Tak, ile się należy?- zapytałam wysilając się na uśmiech
-20 dolarów- wyciągnęłam z portfela banknot i podałam go mężczyźnie, który wręczył mi pizzę i wsiadł na swój skuter.
Dopiero, gdy zamknęłam drzwi i usiadłam na sofie dotarło do mnie, co przed chwilą się stało. Mój własny chłopak, człowiek, którego kocham chciał mnie uderzyć... Boże, co ja gadam on mnie uderzył! Zrobił to mimo iż na to nie zasługiwałam. Poczułam jak po moich policzkach spadają pojedyncze łzy, które po niecałej minucie zamieniły się w wodospad. Miałam w dupie to że mój cały makijaż spływa mi po twarzy i to co sobie ktoś pomyśli gdy zobaczy mnie w takim stanie. Przypomniały mi się słowa taty, który zawsze mi powtarzał, ze duże dziewczynki nie płaczą. I wiecie, co? To gówno prawda! Duże dziewczynki płaczą kiedy mają złamane serca!
-Susan?Susan?Obudź się!- poczułam jak ktoś szarpie za moje ramię i przestraszona przywaliłam zbirowi prosto w nos.
-O, Boże- zakryłam usta dłonią zauważając, że to mój tato. -Przepraszam ja nie chciałam
-Jezu, dziecko skąd Ty masz w sobie tyle siły?- zapytał ze śmiechem przykładając sobie lód do nosa.- Stało sie coś?
-Nie? Co miałoby się stać?- zapytałam udając, że nie wiem o co chodzi
-Jeszcze wzrok mam dobry i widzę, że płakałaś. Btw. wyglądasz jak Michael Jackson w czasie wybielania- przewróciłam oczami na jego super, świetny dowcip (tak, to sarkazm)
-Po prostu oglądałam "Love, Rosie" Taki tam babski wyciskacz łez- skłamałam lekceważąco machając ręką. - A teraz wybacz, ale idę przygotować się na koncert- nie czekając na pozwolenie ruszyłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i poważnie zastanawiałam się nad ominięciem tego koncertu. Nie miałam w ogóle humoru, w dodatku bolało mnie całe ciało, a każde nawet najmniejsze dotknięcie go mogło tylko pogorszyć sprawę.
Poczułam wibrację telefonu i zauważyłam nieodebraną wiadomość
Od: Luke
"Będę po Ciebie za pół godziny. Nie mogę doczekać się tego koncertu! :)"

Westchnęłam czytając sms od blondyna. Był tak bardzo podekscytowany tym koncertem, że nie mogłam go zawieść i w końcu ruszyłam tyłek z łóżka. Wzięłam szybki prysznic, a następnie założyłam na siebie spódniczkę w kratę, czarny crop top, zakolanówki oraz creepersy. Włosy jak zwykle pozostawiłam rozpuszczone i zrobiłam swój podstawowy makijaż.
-Sue, Luke przyjechał- psiknęłam się szybko moimi ulubionymi perfumami i ruszyłam na dół zastając mojego tatę pokazującego Hemmings'owi jakieś chwyty na gitarze.
-Jedziemy?- zapytałam tym samym skupiając ich uwagę na sobie. Blondyn skinął głową, więc po szybkim pożegnaniu z tatą i obietnicy Luka, że będzie mnie pilnował ruszyliśmy na koncert.
-Ej, co się dzieje?- spojrzałam na chłopaka, który uważnie mi się przyglądał podczas jazdy
-Co ma się dziać? Wszystko jest w porządku- odpowiedziałam naprawdę nie mając siły opowiadać mu o tym, co mój wspaniały chłopak zrobił.
-No okej, ale wiesz, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć- zapytał zatrzymując samochód na parkingu. Skinęłam głową i pocałowałam go w policzek .- To było miłe- dodał z uśmiechem.

Luke Pov
-To było miłe- powiedziałem i przez chwilę miałem ochotę oddać ten pocałunek ze zdwojoną siłą, jednak w ostatniej chwili przypomniałem sobie, że do cholery ona ma chłopaka, który według mnie jest totalnym złamasem no, ale to nadal jej chłopak... Zatrzasnąłem drzwi w samochodzie i ruszyłem z brunetką w do głównego wejścia, gdzie było w cholerę ludzi. 
-Luke, bo ja nie powiedziałam Ci prawdy- spojrzałem na dziewczynę, która miała poważną minę
-Zawsze możesz to naprawić - oznajmiłem lekko się uśmiechając
-Bo James... On strasznie się wkurzył, gdy powiedziałam mu, że idę z Tobą- właściwie wyznanie Su wcale mnie nie zdziwiło, ponieważ wiedziałem, że Huxley to kawał idioty jednak zastanawiało mnie to dlaczego nie powiedziała mi tego od razu
-Czy ten idiota Ci coś zrobił?- zapytałem wiedząc, że jest do tego zdolny
-Przestań, James to mój chłopak - zaprzeczała prawie łamiącym się głosem
-To nie znaczy, że masz go bronić gdy Cię krzywdzi. Susan, spójrz na mnie - ująłem jej twarz w dłonie tym samym zmuszając ją do spojrzenia na mnie - Pamiętasz jak mówiłem Ci o tym, że zasługujesz na te wszystkie dobre rzeczy?- brunetka skinęła głową - Ale oprócz tego mówiłem, że jeżeli Huxley spieprzy sprawę to będzie miał u mnie przejebane, więc wystarczy tylko jedno Twoje słowo, a przysięgam, że tak mu obiję mordę, że jego matka będzie żałować, że dała się zapłodnić
-Jak coś się będzie działo to uwierz mi, że będziesz pierwszym, któremu o tym powiem, a teraz chodź bo się spóźnimy- skinąłem głową i nie wypuszczając brunetki z objęcia ruszyłem do budynku. 
Koncert zaczął się punktualnie o 20 i od samego początku goście dawali niezły show.  Przy piosence "Let's cheers for this", która jest moją ulubioną zdzierałem gardło razem z Su. Po prostu darliśmy się tak głośno, że słyszał nas chyba sam wokalista. Na sam koniec koncertu zagrali "If I'm Jeams Dean You're Audrey Hepburn" w akustycznej wersji, więc stanąłem za Su obejmując ją w talii,  lekko się z nią kołysząc i śpiewając jej do ucha słowa piosenki. 
 "They say that love is forever. 
 Your forever is all that I need,
 please stay as long as you need"
Po tych słowach brunetka spojrzała na mnie i nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale złapałem jej twarz w dłonie i złączyłem nasze usta razem. Nasze języki ocierały się o siebie i z sekundy na sekundę nasz pocałunek stawał się bardziej namiętny. Totalnie olałem koncert i ludzi wokół nas, którym zapewniliśmy niezły widok. Nagle brunetka złapała mnie za rękę i zaczęła przeciskać się przez tłum.
-Koncert się jeszcze nie skończył- powiedziałem z żalem, gdy wyszliśmy na zewnątrz
-Mogę dać Ci lepszy koncert jeżeli chcesz- na twarzy brunetki zagościł zadziorny uśmiech i przysięgam, że to był najsłodszy widok na świecie
-Oh z pewnością możesz mi dać- mruknąłem trącając nosem jej nos
-Ugh, zboczeniec- wyszeptała śmiejąc się i lekko mnie odpychając
-Lubisz to, mała- krzyknąłem i przełożyłem ją przez ramię
-Idioto mam spódniczkę- zaczęła okładać mnie pięściami po plecach jednak to doprowadziło mnie tylko do większego śmiechu
-I fajne majtki- dodałem puszczając brunetkę, gdy byliśmy już przy samochodzie. Zauważyłem, że sie zarumieniła, co też było słodkie i cholera jasna dlaczego ona tak na mnie działa? Oparłem ją lekko o maskę samochodu i ponownie złączyłem nasze usta razem. Moje dłonie wkradły się pod jej kurtkę błądząc po jej wspaniałym ciele i co chwilę zahaczając o pośladki. 
-Oh- usłyszałem ciche westchnienie z jej ust, gdy mocniej zassałem jej szyję. Nie zastanawiając się długo otworzyłem drzwi od samochodu i usiadłem na siedzeniu usadzając Susan na kolanach. Powoli ściągałem z niej ubrania jednak zatrzymałem się zauważając wielkiego siniaka na jej ramieniu i kolejnego trochę niżej.
-Skąd to masz?- zapytałem delikatnie przejeżdżając palcami po ranie.
-Um, musiałam gdzieś upaść- przewróciłem oczami mając już dość jej kłamst
-Wiesz, że jesteś najgorszą kłamczuchą na świecie?- zapytałem z lekkim uśmiechem - No więc? Co się stało?- cisza. -To sprawka James'a?- nie dawałem za wygraną 
-Tak...To znaczy nie... To znaczy ugh- westchnęła opadając na siedzenie obok
-Okej, spokojnie pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć
-Bez osądzania?
-Bez!
-No więc prawda jest taka, że zwlekałam z powiedzeniem Jamesowi o tym, że idę z Tobą na koncert, a gdy napisał mi sms dwa dni temu, że zachorował to stwierdziłam, że nawet się o tym nie dowie. Jednak przyszedł do mnie dzisiaj i... I gdy mu powiedziałam to on- głos brunetki z sekundy na sekundę łamał się coraz bardziej - On rzucił mną z całej siły o ścianę- dodała wybuchając płaczem. Moje pięści mimowolnie się zacisnęły i jedyne o czym teraz myślałem to skucie mordy temu popieprzonemu frajerowi, jednak gdy spojrzałem na Susan, która wystraszona wpatrywała się w moje pięści od razu się uspokoiłem.
-Przysięgam, że zabiję go jak tylko go spotkam- dodałem odpalając samochód i włączając się do ruchu. Jechaliśmy słuchając radia, w którym leciał kawałek Go go doll "Iris". 
-Masz naprawdę świetny głos, mogłabym go słuchać cały czas- spojrzałem na Susan na chwilę przerywając śpiewanie i wtedy wpadł mi do głowy pomysł. Mocno skręciłem kierownicą i wjechałem w boczną uliczkę. -Co Ty wyprawiasz?
-Dam Ci prywatny koncert, korzystaj póki możesz, bo wiesz kiedyś będę sławny i raczej nie stać Cię będzie na bilet- zaparkowałem samochód na wzgórzu, z którego był całkiem fajny widok na miasto. Wyciągnąłem z bagażnika gitarę, którą zawsze mam ze sobą i usiadłem obok brunetki na masce samochodu. 
-No więc, co sobie Pani życzy?- zapytałem 
-Znasz "Deathbeds"?- skinąłem głową, ponieważ odkąd Susan dodała tą piosenkę na wall'a nie mogłem przestać jej słuchać. 

Eyes like a car crash /oczy jak wypadek samochodwy
I know I shouldn't look but I can turn away / nie powinienem patrzeć, lecz nie potrafię się odwrócić
Body like a wiplash/ ciało jak smagnięcie batem
Salt my wounds but I can't heal the way /solę moje rany, lecz nie potrafię wyleczyć się z tego
I feel about you / co czuję do Ciebie
I watch you like a hawk/ obserwuję Cię jak jastrząb
I watch you like I'm gonna tear you limb from limb/obserwuję Cię jakbym miał rozerwać Cię kawałek po kawałku
Will the hunger ever stop? / czy to pożądanie kiedyś się skończy
Can we simply starve this sin? / czy możemy po prostu złagodzić ten grzech


That little kiss you stole /ten mały pocałunek, który skradłaś
It held my heart and soul / podtrzymał moje serce i duszę
And like a deer in the headlights I meet my fate / jak jeleń w świetle reflektorów spotykam swoje przeznaczenie
Don't try to fight the storm / nie próbuj walczyć ze sztormem
You'll tumble overboard / wypadniesz za burtę
Tides will bring me back to you / a przypływ przyniesie mnie z powrotem do Ciebie


And on my deathbed, all I'll see is you / Na moim łożu śmierci wszystko, co będę widział to Ty
The life may leave my lungs / życie może opuścić moje płuca
But my heart will stay with you / ale moje serce zostanie z Tobą


That little kiss you stole /ten mały pocałunek, który skradłaś
It held my heart and soul / podtrzymał moje serce i duszę
And like a deer in the headlights I meet my fate / jak jeleń w świetle reflektorów spotykam swoje przeznaczenie
Don't try to fight the storm / nie próbuj walczyć ze sztormem
You'll tumble overboard / wypadniesz za burtę
Tides will bring me back to you / a przypływ przyniesie mnie z powrotem do Ciebie


Susan POV

Przez całą piosenkę Luke wypalał mi dziurę w twarzy jednak totalnie mi to nie przeszkadzało, ponieważ uwielbiałam te jego niebieskie oczy. Jakoś w połowie piosenki dołączyłam do blondyna i przyznam, że razem stworzyliśmy naprawdę świetny duet.
-To było świetne i z chęcią bym to powtórzył, ale obiecałem Twojemu ojcu, że będziesz w domu przed pierwszą- powiedział odkładając gitarę na bok
-Boisz się mojego taty?- zapytałam ze śmiechem
-Pff, niczego się nie boję- prychną zeskakując z maski samochodu -Ale wiesz wolę mieć kutasa na swoim miejscu- zaśmiałam się z głupoty blondyna i wsiadłam do samochodu.
Całą drogę spędziliśmy w komfortowej ciszy, słuchając muzyki.
-Wiesz, ja też kłamałem- głos chłopaka zagłuszył lecącą w radiu piosenkę, odwróciłam wzrok od jezdni i spojrzałam na niego -Wcale nie powiedziałem Sky o tym, że jadę z Tobą na koncert- uśmiechnęłam się, a Luke posłał mi zdezorientowane spojrzenie
-Wiedziałam, że kłamałeś. Jesteś w tym tak samo beznadziejny jak ja- dodałam 
-Boże, dlaczego musimy być z ludźmi, którzy są dla nas źli?
-Bo mimo wszystko ich kochamy
-Jeżeli kochasz tak mocno tą złą osobę, to wyobraź sobie jakbyś kochała tą właściwą- po tych słowach nastała lekko niekomfortowa cisza jednak przerwałam ją gdy blondyn zatrzymał samochód na moim podjeździe
-Dziękuję za dzisiaj, to był naprawdę świetny koncert, ale proszę pozwól mi samej załatwić sprawę z James'em, -zauważyłam, że Luke chciał coś wtrącić, ale mu nie pozwoliłam - Obiecaj mi to, proszę- odetchnęłam z ulgą, gdy skinął głową - Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie- dodałam całując chłopaka w policzek.


_________________________________________________________
Jeju, przyznam, że ten rozdział dał mi trochę w kość jednak wydaje mi się że nie jest najgorszy. 
A co Wy o tym sądzicie? 
Dałam trochę więcej Hemmings'a, bo o to prosiliście w komentarzach, za które bardzo, bardzo, bardzo Wam dziękuję! (Jesteście najlepsi i nie dajcie sobie nigdy wmówić, że tak nie jest)
Wiem, że niektórych z Was drażni to, że daje limity jednak czasami muszę Was jakoś zmotywować do działania, bo zamieniacie się takie małe leniuszki :) 
Chciałabym Was zaprosić na mojego aska na którym często dodaje różne informacje na temat nowych rozdziałów czy innych rzeczy.
Piosenki z rozdziału:





20 komentarzy:

  1. Chyba jestem pierwsza :)
    Rozdział bardzo fajny, miło i fajnie się go czyta. No nareszcie trochę więcej Luke'a. Kiedy oni będą razem? Na razie ich relacja posuwa się w tempie emerytowanego ślimaka winniczka. A James z Sky niech spadają na drzewo. Razem, na wieki wieków ;)

    Liczysz się z naszym zdaniem, nawet nie wiesz ile dla mnie zwykłej czytelniczki Twoje słowa znaczą :)

    Pozdrawiam cieplutko
    LadyinBlack

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, cudowny rozdział. Pisz dalej, błagam... Mam nadzieję, że Luke zerwie ze Sky, a Su jakoś wykaraska się ze sprawy z Jamesem. Czekam na kolejny z niecierpliwością. /Brzew.

    OdpowiedzUsuń
  3. Japrld przypierdolę temu Jamesowi. Jak on mógł ją tak potraktować?! Na miejscu Luke'a to już bym go wykastrowała. Ta scena z Lukiem i Sue:meeeega słodka. Poprostu boska. Czy tylko ja mam wrażenie, że oni są dla siebie idealni? Niech w końcu będą razem. Proszę. Rozdział super, zresztą jak zawsze. Nie mogę się doczekać nexta!~Alex

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział OMFG!
    Z niecierpliwością czekam na nexta!
    Ps.Dużooooo weny życzę ;) x

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahh czyli ogladasz Alex There?
    / btw rozdzial super, jeden z lepszych, ale popracuj nad interpunkcja, bo razi w oczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oglądam jej za bardzo i tak nie bardzo rozumiem skąd to pytanie. :)
      Staram się jednak nie zawsze da się wychwycić wszystkie błędy.

      Usuń
  6. Dużo Luke'a <3
    Niech ten James już spada :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Taki dłuuuuugi i taki ciekawy ^^
    Jesteś kochana *o*
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny ( jak wszystkie ;* )
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba pierwszy raz komentuje ale czytałam każdy rozdział i dkskskcjdjs ONA.MA.ZERWAĆ.Z.TYM.DUPKIEM. i pokochać Hemmingsa albo nie, NIEEE, ONA MA SIE A NIE WAZNE. Więc nigdy ci nie pisałam ale TO JEST JEDEN Z NAJNAJNAJLEPSZYCH FAN FICTIONÓW NA ŚWIECIE I BROŃ CI BOŻE TEGO ZMIENIAĆ. A stanie sie jeszcze lepszy jak Sue zerwie z tym dupkiem James'em i bedzie z Lukiem jskskssokskfdjkd

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy Sue będzie z Lukiem?
    Nie ważne xD
    Piszesz świetnie :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, mega ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy dodasz kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział świetny!!! Podoba mi się że jest dużo Luka :) Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy next??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochani niestety nie mam ostatnio czasu, ale postaram się do końca tygodnia dodać rozdział, a teraz zmykam do pracy :*

      Usuń
  15. hej naprawdę lubie twojego bloga i mam nadzieje że juz niedługo dodasz nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  16. No więc, właśnie przeczytałam Twojego bloga. Od początku, ale co to takiego? W sumie nic. W każdym razie. Strasznie podoba mi się to, jak piszesz. Strasznie podoba mi się świat, który wykreowałaś. Jest idealnie! ♡
    Przyznam, że byłam rozczarowana brakiem następnego rozdziału. Ba, nadal jestem. Czujesz, że będzie się działo i co? Nie masz ciągu dalszego. Teraz pozostanie czekanie. Najgorsza rzecz z możliwych. Ugh.
    Michael gejem? No wiesz ty co? :D
    Calum rządzi. Mistrz imprezy! I ma taką fajna dziewczynę! ;D
    W ogóle wkurza mnie ten typek od Su. Jak on może ją popychać? Jak w ogóle mógł chcieć ją uderzyć? Już w łazience mi podpadł. Nie lubię go i mam nadzieję, iż zostanie singlem. Najlepiej w następnym rozdziale!
    Też chę takiego tatę, hahah.
    No nic. Ja lecę. Dobranoc! ;*

    OdpowiedzUsuń