niedziela, 10 maja 2015

XVI chapter

Luke pov

-Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie- ugh, te kilka słów, które wypowiedziała Su odbijały się echem w mojej głowie od kilku dobrych godzin tym samym nie dając mi spokojnie zasnąć.
- Cholera, nie chcę być jej przyjacielem! Chcę być kimś więcej, chcę całować jej świetne usta kiedy tylko zechcę, chcę ją przytulać, nosić na rękach, rozmawiać, śmiać się, spędzać z nią cały wolny czas. -Boże, co ona ze mną zrobiła?- Wkurzony zwlokłem swoje ciało z łóżka, wciągnąłem na siebie spodnie i bluzę, wziąłem do ręki kluczyki i wyszedłem z domu.
Przejeżdżałem pustymi uliczkami Seattle raz na jakiś czas mijając jakiegoś bezdomnego lub nastolatków wracających z imprezy. Tak naprawdę nie wiedziałem, gdzie jechać, ponieważ Sky była z przyjaciółkami na jakimś babskim wieczorku czy cokolwiek, a Cal, Ash i Miki poszli na imprezę i zapewne leżą gdzieś napieprzeni jak cholera. Nie wiem jak to się stało, ale po kilkunastu minutach zatrzymałem samochód pod domem Susan. Wszędzie było ciemno, ale dostrzegłem małe światełko wydobywające się z pokoju dziewczyny. Już miałem wyjść z samochodu, gdy dostałem wiadomość.
Hannah:
Hej Luke, tu Hannah. Proszę, przyjedź i pomóż mi ogarnąć Ash'a i Caluma.
Jesteśmy w tym klubie na Avea street. xo

Przewróciłem oczami, bo cholera, ta dziewczyna zawsze się przedstawia nawet jak pisze głupiego sms'a. Chyba jeszcze nie do końca ogarnęła wszystkie funkcje telefonu...
Do Hannah:
Już jadę.

Rzuciłem niedbale telefon na siedzenie i ruszyłem pod wskazany adres. Dotarcie do klubu nie zajęło mi dużo czasu jednak znalezienie tych dwóch matołów wręcz przeciwnie.
-Hej, gdzie oni są?- zapytałem blondynki, która zrezygnowana siedziała na murku przed wejściem do klubu.
-Stwierdzili, że jeszcze im mało i wrócili do środka, a ja tu kurde zamarzam- powiedziała łapiąc ze mną kontakt wzrokowy
-Pójdę ich poszukać, zaczekaj w samochodzie- rzuciłem jej kluczyki i nie czekając na odpowiedź ruszyłem do środka.
Zaraz po przekroczeniu progu uderzyła we mnie fala gorącego powietrza i mega głośna muzyka, do której prawdę mówiąc nikt na trzeźwo by się nie bawił. Ruszyłem wąskim, oświetlonym zaledwie kilkoma neonowymi lampami korytarzem, co chwilę mijając obściskujące się pary. Gdy dotarłem do środka przeraziłem się widząc tysiące ludzi. -No to czeka mnie zabawa w chowanego, poziom hard- pomyślałem wciskając się w tłum ludzi, którzy tańczyli. Chociaż nie, tego nie można było nazwać tańcem. To było coś w rodzaju "suchego seksu".
Bywaliśmy w tym klubie dosyć często, więc znałem jego każdy zakamarek i wiedziałem, gdzie najszybciej znajdę dwójkę tych niedojebów. Ruszyłem w stronę baru i kilka metrów od niego na czerwonej, skórzanej sofie zobaczyłem uderzającego dłońmi w stolik Irwina. Wyglądał jak kretyn, ale trzeba mu przyznać, że nawet pijany miał zajebiste wyczucie rytmu.
-Ej, stary kurde śpiewaj koncert jest!- krzyknął nie przerywając uderzeń
-Jaki koncert?- zapytałem totalnie nie wiedząc o co mu chodzi
-Patrz na tych ludzi, oni tu przyszli...przyszli na nasz koncert, śpiewaj bo pójdą- walnąłem sobie facepalm'a słysząc głupoty Irwina
-Stary to nie koncert tylko za dużo tequili w Twoim małym móżdżku- dodałem, ale i tak zignorował moje gadanie ciągle uderzając o blat. -Gdzie Calum?- zapytałem mając nadzieję, że chociaż on jest w trochę lepszym stanie.
-Pieprzy się- wybełkotał przestając "grać"
-Pieprzy się?- zapytałem nie wiedząc czy na pewno dobrze usłyszałem
-Pieprzy się w kiblu, chodźmy tam- przyznam, że nie specjalnie podobał mi się ten pomysł, bo oglądanie fiuta Calum'a i słuchanie jęków "jego" laski było ostatnią rzeczą na jaką miałem ochotę w tej chwili, jednak wiedziałem, że tylko dzięki temu mogę w końcu zgarnąć ich do domu i iść spać czy robić cokolwiek innego.
Ruszyliśmy przeciskając się przez spocone ciała tańczących ludzi, aż w końcu dotarliśmy do wucetów. Wiedziałem, że Hood już dawno nie miał panienki, więc chciałem zaczekać aż skończy jednak Ash miał inny pomysł i włączając nagrywanie w swoim iphonie szybko sprawdził wszystkie toalety, aż w końcu trafił na mulata, który właśnie zapinał spodnie.
-Olivia?- zapytałem zszokowany widokiem córki Mikiego tj, przyjaciela ojca Susan.
-Um, hej Luke, Ash... To ja już sobie pójdę. Pa, Cal- chciałem jej zaproponować, że ją podwiozę, ale uciekła tak szybko, że nie zdążyłem.
-Czy Ty właśnie pieprzyłeś się z Olivią Dirnt? Córką Mikego Dirnt'a? Starry, gratuluje- krzyknąłem zbijając piątkę z brunetem. -Dobrze było?- zapytałem gdy wracaliśmy do samochodu
-W sam raz na raz- zaśmiałem się i już miałem coś powiedzieć, gdy zauważyłem Huxley'a opartego o swój samochód i palącego fajkę. Zacisnąłem pięści, a moje mięśnie mimowolnie się napięły.
-Zaraz wracam- rzuciłem i nie czekając na odpowiedź ruszyłem w kierunku szatyna.
-Proszę, proszę kogo my tu mamy, sam Pan Hemming's- spojrzałem na niego z pogardą widząc, że był albo upity, albo naćpany, a może oba na raz.
-Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do Susan bez jej zgody to zabiję Cię i nie powstrzyma mnie nawet to że pójdę siedzieć za takie gówno jak Ty- syknąłem
-Odpierdol się ode mnie i on Susan. Kochamy się a Ty to wszystko psujesz
-Ty nawet nie wiesz, co to znaczy kochać, bo gdybyś wiedział to nie uderzyłbyś swojej dziewczyny
-A Ty niby jesteś lepszy? Ciekawe, co powiedziałaby Sky gdyby dowiedziała się z iloma panienkami pieprzyłeś się na boku- w tym momencie nie wytrzymałem i z całej siły przywaliłem mu pięścią w twarz. Tak jak przypuszczałem nie był w stanie mi oddać, ba on nawet nie był wstanie podnieść się z ziemi.
-Dobrze Ci radzę, trzymaj się od Susan z daleka- warknąłem i ruszyłem do samochodu od razu wszystkich informując, że nie chcę gadać o tym, co przed chwilą się stało i byłem im niesamowicie wdzięczny za to że uszanowali moją prośbę. Na początku odwiozłem Calum'a, który zasypiał na tylnym siedzeniu wydając z siebie podejrzane dźwięki, a następnie podjechałem pod dom Irwina i razem z Han wnieśliśmy niekontaktującego już Ashtona.
-Dzięki za wszystko, Lukey- uśmiechnąłem się przytulając blondynkę i wyszedłem przed dom zauważając światło w garażu, który służył nam za miejsce schadzek i prób.
-Hej, co Ty tu robisz?- zapytałem Michaela, który o mało, co nie padł na zawał słysząc mój głos.
-Stary, nigdy do kurwy nędzy tak nie rób!- uniosłem dłonie do góry kiwając głową ze śmiechem
-No więc, co tu robisz?- zapytałem ponownie
-Miałem chwilową wenę i stworzyłem ścieżkę dźwiękową tylko za cholerę nie mogę wymyślić konkretnego tekstu- przesłuchałem całej melodii, która naprawdę mi się spodobała, bo co jak co, ale Miki jest dobry w swoim fachu. Nagle poczułem wibracje telefonu, więc wyciągnąłem go ze spodni i przeczytałem wiadomość.
Od: Susan
Nie mogę zasnąć :(
Do:Susan
Zaśpiewać Ci kołysankę? A może bajkę opowiedzieć?
Od: Susan
Jedno i drugie poproszę. Teraz, zaraz, już

Zaśmiałem się czytając wiadomość od brunetki, co oczywiście nie uszło uwadze Cliford'a.
-No i co się tak cieszysz jakbyś milion wygrał?
-Opowiem Ci wszystko jutro, bo muszę już iść, a co do muzyki to zajebista- krzyknąłem wybiegając z garażu i z piskiem opon ruszając do domu Su.
Droga minęła mi bardzo szybko i nawet nie wiem kiedy znalazłem się w pokoju brunetki.
-Ja żartowałam z tymi bajkami - powiedziała zszokowana moim przybyciem
-A ja nie- wzruszyłem ramionami rzucając się na łóżko. Przyglądnąłem się dziewczynie, która ubrana była tylko w białą, luźną koszulkę bez rękawów, która ledwo zakrywała jej tyłek. Przyznam, że ten widok zrobił na mnie dobre wrażenie i otrząsnąłem się z tego transu dopiero wtedy, gdy poczułem jak brunetka wskoczyła na łóżko. 
-No więc? Jaką bajkę mi opowiesz?- zapytała nakrywając nas kołdrą. Objąłem ją ramieniem i pozwoliłem by ułożyła swoją głowę na moim torsie. 
-A może coś poczytamy?- zapytałem zauważając książkę leżącą na skraju łóżka. Podniosłem ją po tym jak brunetka skinęła głową i otworzyłem na stronie, która była zaznaczona zakładką.
-.Jest najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem, Rosie, bo ma Ciebie. Nie zasługuje na to, natomiast Ty zasługujesz na dużo więcej - na kogoś, kto będzie Cię kochał w każdej sekundzie Twojego życia, kto będzie myślał o Tobie nieustannie, zastanawiając się, co w tej chwili robisz, gdzie jesteś, z kim jesteś i czy czujesz się dobrze. Potrzebujesz kogoś, kto pomoże ci spełniać marzenia i kto ochroni Cię przed tym, czego się obawiasz. Powinnaś mieć u swego boku kogoś, kto będzie traktował Cię z szacunkiem i kochał w Tobie wszystko, a zwłaszcza Twoje wady. Zasługujesz na życie z kimś, kto sprawi, że poczujesz się szczęśliwa, tak szczęśliwa, że wyrosną Ci skrzydła. Z kimś, kto powinien już dawno wykorzystać szansę bycia z Tobą, a zamiast tego się przestraszył i nawet tego nie spróbował. - spojrzałem na Susan, która miała zamknięte oczy i lekko chrapała, co przyznam trochę mnie rozśmieszyło. Delikatnie odłożyłem książkę na szafkę nocną i zgasiłem lampkę.
-Dobranoc, księżniczko- szepnąłem całując ją w czoło i samemu zasypiając.



_____________________________________________________________
Bardzo,bardzo,bardzo przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział. Wiem, że jesteście zawiedzeni moim zachowaniem, przyznam, że sama jestem na siebie zła jednak naprawdę nie miałam czasu by dodać ten rozdział szybciej, ponieważ zaczęłam nową pracę, poza tym musiałam wyjechać na kilka dni i dlatego tak to wszystko wyszło :(
Niemniej jednak mam nadzieję, że Wam się podoba jak tak to zostawcie jakiś ślad po sobie :*
Zapraszam również na mojego ASK gdzie informuję o rozdziałach i innych rzeczach :)

7 komentarzy:

  1. Pewnie, że się podobało!
    Uu, ten fragment z książki jest taki słoodki! *-* Na każdym nowym rozdziale dodanym dziś przez ludzi, jest coś takiego słodziasznego. Zgadaliście się, czy co?
    No więc Luke, jejciu, uwielbiam Go. Tak świetnie wykreowałaś jego charakter, że kurcze. Aż nie wiem, co napisać. Jedynym minusem u niego jest to, że chodzi z Sue. Powinni już dawno zerwać skoro do siebie nic nie czują. No, przynajmniej Luke. Chyba, że coś do niej czuje, ale w to wątpię. Właściwie to ich związek jest zmuszony, prawda? Nie cierpię czegoś takiego! Albo się kocha kogoś i się z nim jest, albo nie i jest się singlem. Kurcze. Ich mamy są okropne! Jak można zmuszać kogoś do miłości? :(
    Calum taki ostry zawodnik, hahah. Rozbawiła mnie ich reakcja. Ta, gdy przybijali sobie piątkę. Po prostu głupki!
    Ashton musiał wyglądać jak jakiś niedorozwinięty. XDDD Nie mniej jednak chciałabym go zobaczyć, jak tak wali w stół, zlany w trzy dupy.
    Ha, dobrze, że Hemmings przyjebał temu James'owi. Mówiłam już, jak bardzo go nie lubię? Przecież on podniósł rękę na dziewczynę! Zero szacunku, kurcze. :C
    Daj linka do muzy, którą wymyślił Micheal! Jestem ciekawa, co tam ma.
    No nic, kiedy ciąg dalszy?
    Pozdrawiam, karmeeleq.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że się podobało. Nie martw się w pełni Cię rozumiem. Mam nadzieję, że Susan i Luke będą w końcu razem. Teraz, zaraz,już. Chcę ich jako pareeeeee......a Sky i James niech się odpierdolą. Daj szybko nexta. Proszę. Życzę weny!~Alex

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww świetny rozdział!
    Warto było tyle czekać !
    Ps. Życzę ci Duużo weny! I czekam z niecierpliwością na nexta! ;) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :)
    Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, czeekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeeejjj jak slodko ^^ tez tak chęć ^^
    Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału,^^

    OdpowiedzUsuń