Siedziałam na chodniku z dala od domu Sophy i przede wszystkim z dala od James'a. Z każdą sekundą moje ciało zamieniało się w coraz większą kostkę lodu, a moje łzy doszczętnie niszczyły starannie zrobiony makijaż. Byłam zła... Nie, czekajcie! Nie byłam zła, byłam wściekła! Miałam żal do siebie za to że nie zauważyłam, że James jest narkomanem, że pozwoliłam mu na to by podniósł na mnie rękę, że za każdym pieprzonym razem robiłam wszystko by go nie zdenerwować, a przede wszystkim byłam zła na siebie o to że mimo wszystko było mi go żal i jakaś cząstka mnie nadal chciała mu pomóc.
-Wsiadaj- usłyszałam znajomy głos Mikego i podniosłam swój zmarznięty tyłek wsiadając do samochodu chłopaka. -Dlaczego płaczesz Su?- spojrzałam na niego próbując opanować łzy, które próbowały wydostać się na zewnątrz.
-Jam-James, on... On bierze- oznajmiłam z całej siły wtulając się w ciepłe ciało chłopaka. Poczułam jak podciąga mnie do siebie tak że siedziałam na jego kolanach.
-Czy on...Czy on coś Ci zrobił?- odsunęłam się nieco od chłopaka i pokręciłam przecząco głową. Tak, wiem, że skłamałam, ale nie byłam gotowa na powiedzenie całej prawdy, nikomu. -Ugh, zabiłbym tego sukinsyna od razu. - uśmiechnęłam się lekko czując, że z powrotem odzyskuję przyjaciela. -Um, może chcesz pojechać do nas na ognisko?
-To chyba nienajlepszy pomysł- dodałam, schodząc z kolan Mikego. -Muszę zastanowić się co zrobić z James'em, Boże mam taki mętlik w głowie- westchnęłam, zakrywając twarz dłońmi.
-No jak to co? Pojeb go!- krzyknął jakby to była najprostsza na świecie rzecz do zrobienia. -Ludzie się nie zmieniają, Su.
-Mógłbyś odwieźć mnie do domu, proszę - spojrzałam błagalnym wzrokiem na chłopaka, który bez problemu zapalił silnik i ruszył w kierunku mojego domu. Przez całą drogę Mike zagadywał mnie opowiadając o nowo poznanym chłopaku- Nicku, który według niego jest totalnym Bogiem seksu, co przyznam spowodowało, że chociaż chwilę nie myślałam o James'ie.
-Dziękuję, że przyjechałeś po mnie- przytuliłam chłopaka z całej siły dzięki czemu się uśmiechnął
-Jesteś moją przyjaciółką i cokolwiek by się nie działo, zrobię dla Ciebie W-S-Z-Y-T-S-K-O
-Um, chyba źle to przeliterowałeś- oznajmiłam na co przewrócił oczami ze śmiechem
-Mądrzy ludzie- dodaliśmy w tym samym czasie przez co nasz śmiech był jeszcze głośniejszy.
-Co Ci się stało?- zapytałam wskazując na małą szramę na policzku
-Eee, nic wielkiego- machnął lekceważąco ręką jednak moja ciekawość była zbyt silna.
-To nie wygląda na "nic wielkiego"- oznajmiłam robiąc cudzysłów rękoma
-Luke zobaczył, że do mnie dzwoniłaś i upieprzył sobie, że do Ciebie zarywam - spojrzałam na Mikiego zszokowana, ponieważ cholera Luke pobił Cliford'a przeze mnie! - Słuchaj Su, nie wiem o co chodzi między Tobą a nim, ale proszę Was naprawcie to jakoś, bo widzę jak się męczycie jednocześnie się kochając i nienawidząc. - westchnęłam tak naprawdę zadając sobie pytanie czy Mike wie, że Sky jest w ciąży?
-Muszę już iść, dziękuję Miki- pocałowałam chłopaka w policzek i szybko wyszłam z samochodu udając się prosto do łazienki. z ciągnęłam z siebie ubrania i weszłam do wanny po brzegi wypełnionej wodą zmieszaną z moim ulubionym płynem kokosowym. Poczułam jak moje ciało się odpręża i modliłam się by to samo stało się z moim mózgiem. Nie wiem jak długo leżałam w wannie wsłuchując się w każdą piosenkę "The 1975", ale z tego transu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Sprawnym ruchem ręki odblokowałam ekran i zauważyłam snapa od Lukeya. Otworzyłam go i od razu pożałowałam tej decyzji. Na zdjęciu był on całujący Sky w brzuch. I jeszcze ten pieprzony podpis "Moje dwie księżniczki". Wkurzona rzuciłam z całej siły telefonem o ścianę rozbijając go doszczętnie. Oczywiście kilka sekund później żałowałam tej decyzji jednak było już za późno. Owinęłam swoje mokre ciało ręcznikiem, zebrałam resztki iphona z podłogi i udałam się do pokoju.
Zaraz po zamknięciu drzwi wskoczyłam w moją przydużą koszulkę hotsów, która często zastępowała mi piżamę, a następnie włączyłam laptopa zauważając na facebook'u wiadomości od James'a.
James:PRZEPRASZAM! Odbierz, proszę!
James:Wszystko Ci wyjaśnię! Proszę!
James:Dlaczego masz wyłączony telefon?
James: Kocham Cię! Daj mi szansę to wszystko wyjaśnić :(
Westchnęłam tak naprawdę nie wiedząc co zrobić. Nie wiem ile czasu spędziłam bijąc się z myślami jednak ostatecznie postanowiłam go wysłuchać.
Susan:Mam zepsuty telefon. Bądź jutro o 15 przy lotnisku!
Nie czekając na wiadomość od szatyna, zamknęłam pokrywę laptopa i położyłam się na łóżku, tępo wpatrując się w sufit. Właśnie w tym momencie poczułam się taka pusta,jakby wszystkie moje uczucia i emocje wyparowały. W tej chwili nie liczył się nikt, ani James, ani Luke... Po prostu nikt!
Luke POV
Siedziałem z piwem w dłoni, mordując wzrokiem siedzącego naprzeciw mnie Cliford'a. Przez chwilę byłem wściekły na siebie za to że obiłem mordę mojemu przyjacielowi, ale jak zauważyłem jego uśmiech gdy wrócił od Susan od razu mi przeszło. Nie mogłem ogarnąć jak on może zarywać do dziewczyny, która mi się podoba i do której coś czuję? I jeszcze te jego słowa "Nie oczekuj, że dziewczyna taka jak Susan, będzie czekać na takiego pierdolonego księcia, którego zgrywasz. Jest śliczna i mądra i z pewnością nie tylko Ty to zauważasz". Upiłem ostatni łyk piwa zgniatając pustą puszkę i rzucając ją za siebie.
-Ty chyba masz już dość na dzisiaj- poczułem dłoń Sky, która właśnie zabierała mi kolejne piwo, co bardzo mi się nie spodobało.
-Wiem lepiej czego chcę, więc oddaj mi to- wskazałem palcem na puszkę jednak blondynka nawet nie drgnęła, dlatego ekstremalnie wkurzony podniosłem się z miejsca i ruszyłem do stolika gdzie były alkohole.
-Znowu upijesz się do nieprzytomności? Luke co się z Tobą dzieje?- spojrzałem na Sky, która wbijała swój wzrok we mnie najprawdopodobniej oczekując satysfakcjonującej odpowiedzi.
-Po pierwsze mam 18 lat więc nie robię niczego niezgodnego z prawem, poza tym zamiast mi matkować mogłabyś napić się ze mną!- dodałem podając jej piwo, które od razu odstawiła.
-Nie każdy może pić, Lukey- posłałem jej zdezorientowane spojrzenie jednak zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać blondynka uciekła.
Nie zastanawiając się dłużej pobiegłem za nią jednak po wypiciu ośmiu piw było to kurewsko trudne zadanie. Na moje szczęście nie pobiegła daleko i już po kilku minutach siedziałem obok niej czekając na jakieś wyjaśnienia.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi?- zapytałem powoli się w tym wszystkim gubiąc.
-Bo... Bo j-ja jestem w ciąży, Luke- Wstałem jak oparzony wpatrując się w blondynkę kręcąc głową z niedowierzania.
-Nie, nie! To nie prawda... Cholera jak to możliwe?- poczułem totalne wytrzeźwienie po słowach dziewczyny.
-Tak się dzieje jak dwoje ludzi się pieprzy, Luke! Dorośnij!- spojrzałem na Sky, która piorunowała mnie wzrokiem
-Do cholery przecież mówiłaś, że bierzesz tabletki! Kurwa, ufałem Ci!- Krzyknąłem totalnie przestraszony tym wszystkim.
-Musiałam zapomnieć!- spojrzałem na blondynkę z drwiną, ponieważ to była jedyna rzecz, o której jej mały mózg musiał pamiętać... -Też nie jestem szczęśliwa z tego powodu, ale stało się i musimy wziąć odpowiedzialność za to wszystko. Ja jestem gotowa, pytanie tylko czy Ty dorośniesz do tej roli?- nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć, bo cholera, nie, nie byłem gotowy! Mam osiemnaście lat, chcę się bawić, pić, ćpać, pieprzyć z dziewczynami i imprezować, a nie przewijać pieluchy i zarywać noce.
-Jestem gotowy- oznajmiłem kłamiąc blondynce prosto w oczy. Widziałem, że na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, a następnie poczułem jak przyciąga mnie do siebie, łącząc nasze usta, w krótkim pocałunku, który jak zwykle dla niej znaczył wiele, a dla mnie nic.
-Um, wiesz, że teraz musisz skupić się bardziej na mnie... To znaczy na nas- spojrzała na swój brzuch, który według mnie nie zwiększył się ani trochę. -Musisz dać sobie spokój z Susan!- Na samą myśl o brunetce moje serce zaczęło szybciej bić i przyznam, że byłem bardziej niż zdenerwowany na samą myśl o powiedzeniu jej tego wszystkiego. -Luke, obiecaj mi, że zerwiesz z nią kontakt!- spojrzałem na Sky nie dowierzając. Czy ona na serio myśli, że przestanę odzywać się do mojej przyjaciółki/miłości, cokolwiek...
-Że co? Susan to moja przyjaciółka tak samo jak reszta grupy! - mój głos podniósł się trochę za bardzo.
-To przynajmniej ograniczaj z nią kontakt! Luke potrzebuję Cię teraz bardziej niż kiedykolwiek- niezauważalnie przewróciłem oczami i przytuliłem blondynkę, chociaż przyznam, że sam byłem spanikowany i najchętniej uciekłbym stąd zaszywając się tak by nikt mnie nie znalazł...
Susan POV
Moje kolana podrygiwały w nieznany mi rytm, a dłonie pociły się bardziej niż zazwyczaj. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 14:48. Podniosłam swój wzrok i zauważyłam zbliżającą się w moim kierunku postać James'a. Moje serce zaczęło szybciej bić i nie byłam już pewna czy dobrze zrobiłam spotykając się z nim. W końcu człowiek pod wpływem narkotyków staje się nieobliczalny, tak przynajmniej wyczytałam w internecie, który wczoraj w nocy przekopałam doszczętnie w tym temacie.
-Cześć, Susan, ślicznie wyglądasz- uśmiechnęłam się blado do szatyna ilustrując go wzrokiem od góry do dołu.
-Cześć - szepnęłam i podsunęłam się na ławce tak by zrobiło się miejsce dla chłopaka.
-Więc?
-Więc?- powtórzyłam
-Więc, co chcesz wiedzieć?- westchnęłam tak naprawdę nie wiedząc, czy cokolwiek chcę wiedzieć.
-Od jak dawna to robisz? Znaczy od jak dawna bierzesz?- zapytałam nie potrafiąc spojrzeć w jego przekrwione oczy.
-Półtorej roku, coś koło tego- przełknęłam głośno ślinę, ponieważ cholera to dużo czasu. -Ale odkąd poznałem Ciebie, staram się to rzucić, biorę coraz mniej i cholera wiem, że dla Ciebie jestem w stanie to rzucić! Wiem, że gdybyś tylko dała mi szansę to byłbym w stanie z tego wyjść! Proszę- w końcu odważyłam się spojrzeć na szatyna i to był mój błąd. Jego oczy wypełnione były łzami, które spływały po policzkach mocząc jego ubrania. -Spójrz- wyciągną z tylnej kieszeni spodni zdjęcie, na którym spałam z uśmiechem na ustach.
-Kiedy Ty je...
-Jak zostałem u Ciebie pierwszy raz na noc- spojrzałam na tył fotografii, na którym był napis "Jest tego warta" i posłałam zdezorientowane spojrzenie szatynowi.
-Zawsze gdy chciałem wziąć działkę patrzyłem na to zdjęcie i ono... Wiem, że to jest głupie, ale ono sprawiało, że chciałem tego mniej, wiedziałem, że w końcu mam kogoś kto mnie kocha i dla kogo warto jest się poświęcić. - Do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy, więc szybko zasłoniłam swoją twarz włosami. Słowa szatyna poruszyły mnie niesamowicie, jednak wiedziałam, że nie są do końca prawdziwe.
-Jednak w końcu to zrobiłeś. W końcu wziąłeś- dodałam z wyrzutem
-Susan, jestem uzależniony, to nie zmieni się w ciągu kilku dni- oznajmił wbijając wzrok z swoje czarne vansy.
-To dlaczego nie pójdziesz na odwyk? Czemu nie pozwolisz sobie pomóc?- zapytałam
-Bo nikt bezinteresownie mi nie pomoże, a skąd mam wziąć pieniądze skoro moi "rodzice" wolą nie wiedzieć o moim istnieniu, a na utrzymaniu mam schorowaną babcię. Moje życie to nie bajka, Susan i czasami naprawdę mam ochotę skończyć z nim najszybciej jak się da. Przeciąć te wszystkie liny i w końcu poczuć się wolnym...- Przytuliłam szatyna z całej siły mając nadzieję, że ten gest chociaż odrobinę zmniejszy jego ból. -Pomóż mi Susan, pomóż mi- rozpłakaliśmy się obydwoje trwając w uścisku kilka dobrych minut.
-Pomogę - szepnęłam ujmując jego twarz w swoje dłonie, kciukiem ścierając łzy spływające po jego policzkach. -Pamiętaj, że nie jesteś w tym sam!- dodałam ponownie go przytulając.
Wróciłam do domu po 21 zastając staruszka z Mikem i Tre. Nie miałam zbyt dobrego humoru, więc chciałam zostać niezauważona jednak jak zwykle mi się to nie udało.
-Susaan, kochana wieki Cię nie widziałem- Tre przytulił mnie tak mocno, że modliłam się o powietrze. -Jak przygotowania?- spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem, ponieważ totalnie nie wiedziałam, o co mu chodzi.
-Jakie przygotowania? zapytałam
-Billy jeszcze jej nie powiedziałeś?- mój wzrok zatrzymał się na tacie, który zapewne gdyby mógł zabiłby Tre na miejscu.
-A jak widzisz, idioto?- syknął, a Tre momentalnie uniósł ręce w geście poddania. -Sue, pozwól na chwilkę, chcę Cię o coś zapytać- skinęłam głową i ruszyłam za tatą do kuchni.
-No więc, co jest?- zapytałam czując lekki strach.
-No więc za tydzień jest festiwal i wiem, że tak późno Ci o tym mówię, ale może zechciałabyś na nim zaśpiewać?- moje oczy rozszerzyły się nieproporcjonalnie ze zdziwienia.
-T-Ty tak serio?- zapytałam nie dowierzając, a gdy tylko tato skiną głową zawiesiłam się na jego szyi nie przestając dziękować.
-Um, tylko jest jeden problem, bo na tym festiwalu musisz śpiewać tylko i wyłącznie swoje piosenki, ale nie przejmuj się mogę coś dla Ciebie napisać
-Spokojnie, powinnam sobie z tym poradzić- oznajmiłam z uśmiechem
-Cieszę się bardzo, w takim razie od jutra zaczynasz próby z chłopakami z 5sos- mój uśmiech trochę przygasł na myśl o tym, że przez kilka dni dzień w dzień będę spotykała Lukeya...
To zdecydowanie będą ciekawe dni...
__________________________________________________________
Cześć i czołem!
Nie mam w ogóle czasu na pisanie i bardzo Was za to przepraszam!
Piszecie, żeby nie dodawała limitów, ale jak ich nie daję to prawie nikt nie komentuję, więc...
Przed nami jeszcze max 3 rozdziały :(
Jeżeli chcecie być na bieżąco to obserwujcie mnie na ASKU, ponieważ tam często pytam Was o różne rzeczy na temat rozdziałów oraz informuję o nowych postach. :))
-Wsiadaj- usłyszałam znajomy głos Mikego i podniosłam swój zmarznięty tyłek wsiadając do samochodu chłopaka. -Dlaczego płaczesz Su?- spojrzałam na niego próbując opanować łzy, które próbowały wydostać się na zewnątrz.
-Jam-James, on... On bierze- oznajmiłam z całej siły wtulając się w ciepłe ciało chłopaka. Poczułam jak podciąga mnie do siebie tak że siedziałam na jego kolanach.
-Czy on...Czy on coś Ci zrobił?- odsunęłam się nieco od chłopaka i pokręciłam przecząco głową. Tak, wiem, że skłamałam, ale nie byłam gotowa na powiedzenie całej prawdy, nikomu. -Ugh, zabiłbym tego sukinsyna od razu. - uśmiechnęłam się lekko czując, że z powrotem odzyskuję przyjaciela. -Um, może chcesz pojechać do nas na ognisko?
-To chyba nienajlepszy pomysł- dodałam, schodząc z kolan Mikego. -Muszę zastanowić się co zrobić z James'em, Boże mam taki mętlik w głowie- westchnęłam, zakrywając twarz dłońmi.
-No jak to co? Pojeb go!- krzyknął jakby to była najprostsza na świecie rzecz do zrobienia. -Ludzie się nie zmieniają, Su.
-Mógłbyś odwieźć mnie do domu, proszę - spojrzałam błagalnym wzrokiem na chłopaka, który bez problemu zapalił silnik i ruszył w kierunku mojego domu. Przez całą drogę Mike zagadywał mnie opowiadając o nowo poznanym chłopaku- Nicku, który według niego jest totalnym Bogiem seksu, co przyznam spowodowało, że chociaż chwilę nie myślałam o James'ie.
-Dziękuję, że przyjechałeś po mnie- przytuliłam chłopaka z całej siły dzięki czemu się uśmiechnął
-Jesteś moją przyjaciółką i cokolwiek by się nie działo, zrobię dla Ciebie W-S-Z-Y-T-S-K-O
-Um, chyba źle to przeliterowałeś- oznajmiłam na co przewrócił oczami ze śmiechem
-Mądrzy ludzie- dodaliśmy w tym samym czasie przez co nasz śmiech był jeszcze głośniejszy.
-Co Ci się stało?- zapytałam wskazując na małą szramę na policzku
-Eee, nic wielkiego- machnął lekceważąco ręką jednak moja ciekawość była zbyt silna.
-To nie wygląda na "nic wielkiego"- oznajmiłam robiąc cudzysłów rękoma
-Luke zobaczył, że do mnie dzwoniłaś i upieprzył sobie, że do Ciebie zarywam - spojrzałam na Mikiego zszokowana, ponieważ cholera Luke pobił Cliford'a przeze mnie! - Słuchaj Su, nie wiem o co chodzi między Tobą a nim, ale proszę Was naprawcie to jakoś, bo widzę jak się męczycie jednocześnie się kochając i nienawidząc. - westchnęłam tak naprawdę zadając sobie pytanie czy Mike wie, że Sky jest w ciąży?
-Muszę już iść, dziękuję Miki- pocałowałam chłopaka w policzek i szybko wyszłam z samochodu udając się prosto do łazienki. z ciągnęłam z siebie ubrania i weszłam do wanny po brzegi wypełnionej wodą zmieszaną z moim ulubionym płynem kokosowym. Poczułam jak moje ciało się odpręża i modliłam się by to samo stało się z moim mózgiem. Nie wiem jak długo leżałam w wannie wsłuchując się w każdą piosenkę "The 1975", ale z tego transu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Sprawnym ruchem ręki odblokowałam ekran i zauważyłam snapa od Lukeya. Otworzyłam go i od razu pożałowałam tej decyzji. Na zdjęciu był on całujący Sky w brzuch. I jeszcze ten pieprzony podpis "Moje dwie księżniczki". Wkurzona rzuciłam z całej siły telefonem o ścianę rozbijając go doszczętnie. Oczywiście kilka sekund później żałowałam tej decyzji jednak było już za późno. Owinęłam swoje mokre ciało ręcznikiem, zebrałam resztki iphona z podłogi i udałam się do pokoju.
Zaraz po zamknięciu drzwi wskoczyłam w moją przydużą koszulkę hotsów, która często zastępowała mi piżamę, a następnie włączyłam laptopa zauważając na facebook'u wiadomości od James'a.
James:PRZEPRASZAM! Odbierz, proszę!
James:Wszystko Ci wyjaśnię! Proszę!
James:Dlaczego masz wyłączony telefon?
James: Kocham Cię! Daj mi szansę to wszystko wyjaśnić :(
Westchnęłam tak naprawdę nie wiedząc co zrobić. Nie wiem ile czasu spędziłam bijąc się z myślami jednak ostatecznie postanowiłam go wysłuchać.
Susan:Mam zepsuty telefon. Bądź jutro o 15 przy lotnisku!
Nie czekając na wiadomość od szatyna, zamknęłam pokrywę laptopa i położyłam się na łóżku, tępo wpatrując się w sufit. Właśnie w tym momencie poczułam się taka pusta,jakby wszystkie moje uczucia i emocje wyparowały. W tej chwili nie liczył się nikt, ani James, ani Luke... Po prostu nikt!
Luke POV
Siedziałem z piwem w dłoni, mordując wzrokiem siedzącego naprzeciw mnie Cliford'a. Przez chwilę byłem wściekły na siebie za to że obiłem mordę mojemu przyjacielowi, ale jak zauważyłem jego uśmiech gdy wrócił od Susan od razu mi przeszło. Nie mogłem ogarnąć jak on może zarywać do dziewczyny, która mi się podoba i do której coś czuję? I jeszcze te jego słowa "Nie oczekuj, że dziewczyna taka jak Susan, będzie czekać na takiego pierdolonego księcia, którego zgrywasz. Jest śliczna i mądra i z pewnością nie tylko Ty to zauważasz". Upiłem ostatni łyk piwa zgniatając pustą puszkę i rzucając ją za siebie.
-Ty chyba masz już dość na dzisiaj- poczułem dłoń Sky, która właśnie zabierała mi kolejne piwo, co bardzo mi się nie spodobało.
-Wiem lepiej czego chcę, więc oddaj mi to- wskazałem palcem na puszkę jednak blondynka nawet nie drgnęła, dlatego ekstremalnie wkurzony podniosłem się z miejsca i ruszyłem do stolika gdzie były alkohole.
-Znowu upijesz się do nieprzytomności? Luke co się z Tobą dzieje?- spojrzałem na Sky, która wbijała swój wzrok we mnie najprawdopodobniej oczekując satysfakcjonującej odpowiedzi.
-Po pierwsze mam 18 lat więc nie robię niczego niezgodnego z prawem, poza tym zamiast mi matkować mogłabyś napić się ze mną!- dodałem podając jej piwo, które od razu odstawiła.
-Nie każdy może pić, Lukey- posłałem jej zdezorientowane spojrzenie jednak zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać blondynka uciekła.
Nie zastanawiając się dłużej pobiegłem za nią jednak po wypiciu ośmiu piw było to kurewsko trudne zadanie. Na moje szczęście nie pobiegła daleko i już po kilku minutach siedziałem obok niej czekając na jakieś wyjaśnienia.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi?- zapytałem powoli się w tym wszystkim gubiąc.
-Bo... Bo j-ja jestem w ciąży, Luke- Wstałem jak oparzony wpatrując się w blondynkę kręcąc głową z niedowierzania.
-Nie, nie! To nie prawda... Cholera jak to możliwe?- poczułem totalne wytrzeźwienie po słowach dziewczyny.
-Tak się dzieje jak dwoje ludzi się pieprzy, Luke! Dorośnij!- spojrzałem na Sky, która piorunowała mnie wzrokiem
-Do cholery przecież mówiłaś, że bierzesz tabletki! Kurwa, ufałem Ci!- Krzyknąłem totalnie przestraszony tym wszystkim.
-Musiałam zapomnieć!- spojrzałem na blondynkę z drwiną, ponieważ to była jedyna rzecz, o której jej mały mózg musiał pamiętać... -Też nie jestem szczęśliwa z tego powodu, ale stało się i musimy wziąć odpowiedzialność za to wszystko. Ja jestem gotowa, pytanie tylko czy Ty dorośniesz do tej roli?- nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć, bo cholera, nie, nie byłem gotowy! Mam osiemnaście lat, chcę się bawić, pić, ćpać, pieprzyć z dziewczynami i imprezować, a nie przewijać pieluchy i zarywać noce.
-Jestem gotowy- oznajmiłem kłamiąc blondynce prosto w oczy. Widziałem, że na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, a następnie poczułem jak przyciąga mnie do siebie, łącząc nasze usta, w krótkim pocałunku, który jak zwykle dla niej znaczył wiele, a dla mnie nic.
-Um, wiesz, że teraz musisz skupić się bardziej na mnie... To znaczy na nas- spojrzała na swój brzuch, który według mnie nie zwiększył się ani trochę. -Musisz dać sobie spokój z Susan!- Na samą myśl o brunetce moje serce zaczęło szybciej bić i przyznam, że byłem bardziej niż zdenerwowany na samą myśl o powiedzeniu jej tego wszystkiego. -Luke, obiecaj mi, że zerwiesz z nią kontakt!- spojrzałem na Sky nie dowierzając. Czy ona na serio myśli, że przestanę odzywać się do mojej przyjaciółki/miłości, cokolwiek...
-Że co? Susan to moja przyjaciółka tak samo jak reszta grupy! - mój głos podniósł się trochę za bardzo.
-To przynajmniej ograniczaj z nią kontakt! Luke potrzebuję Cię teraz bardziej niż kiedykolwiek- niezauważalnie przewróciłem oczami i przytuliłem blondynkę, chociaż przyznam, że sam byłem spanikowany i najchętniej uciekłbym stąd zaszywając się tak by nikt mnie nie znalazł...
Susan POV
Moje kolana podrygiwały w nieznany mi rytm, a dłonie pociły się bardziej niż zazwyczaj. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 14:48. Podniosłam swój wzrok i zauważyłam zbliżającą się w moim kierunku postać James'a. Moje serce zaczęło szybciej bić i nie byłam już pewna czy dobrze zrobiłam spotykając się z nim. W końcu człowiek pod wpływem narkotyków staje się nieobliczalny, tak przynajmniej wyczytałam w internecie, który wczoraj w nocy przekopałam doszczętnie w tym temacie.
-Cześć, Susan, ślicznie wyglądasz- uśmiechnęłam się blado do szatyna ilustrując go wzrokiem od góry do dołu.
-Cześć - szepnęłam i podsunęłam się na ławce tak by zrobiło się miejsce dla chłopaka.
-Więc?
-Więc?- powtórzyłam
-Więc, co chcesz wiedzieć?- westchnęłam tak naprawdę nie wiedząc, czy cokolwiek chcę wiedzieć.
-Od jak dawna to robisz? Znaczy od jak dawna bierzesz?- zapytałam nie potrafiąc spojrzeć w jego przekrwione oczy.
-Półtorej roku, coś koło tego- przełknęłam głośno ślinę, ponieważ cholera to dużo czasu. -Ale odkąd poznałem Ciebie, staram się to rzucić, biorę coraz mniej i cholera wiem, że dla Ciebie jestem w stanie to rzucić! Wiem, że gdybyś tylko dała mi szansę to byłbym w stanie z tego wyjść! Proszę- w końcu odważyłam się spojrzeć na szatyna i to był mój błąd. Jego oczy wypełnione były łzami, które spływały po policzkach mocząc jego ubrania. -Spójrz- wyciągną z tylnej kieszeni spodni zdjęcie, na którym spałam z uśmiechem na ustach.
-Kiedy Ty je...
-Jak zostałem u Ciebie pierwszy raz na noc- spojrzałam na tył fotografii, na którym był napis "Jest tego warta" i posłałam zdezorientowane spojrzenie szatynowi.
-Zawsze gdy chciałem wziąć działkę patrzyłem na to zdjęcie i ono... Wiem, że to jest głupie, ale ono sprawiało, że chciałem tego mniej, wiedziałem, że w końcu mam kogoś kto mnie kocha i dla kogo warto jest się poświęcić. - Do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy, więc szybko zasłoniłam swoją twarz włosami. Słowa szatyna poruszyły mnie niesamowicie, jednak wiedziałam, że nie są do końca prawdziwe.
-Jednak w końcu to zrobiłeś. W końcu wziąłeś- dodałam z wyrzutem
-Susan, jestem uzależniony, to nie zmieni się w ciągu kilku dni- oznajmił wbijając wzrok z swoje czarne vansy.
-To dlaczego nie pójdziesz na odwyk? Czemu nie pozwolisz sobie pomóc?- zapytałam
-Bo nikt bezinteresownie mi nie pomoże, a skąd mam wziąć pieniądze skoro moi "rodzice" wolą nie wiedzieć o moim istnieniu, a na utrzymaniu mam schorowaną babcię. Moje życie to nie bajka, Susan i czasami naprawdę mam ochotę skończyć z nim najszybciej jak się da. Przeciąć te wszystkie liny i w końcu poczuć się wolnym...- Przytuliłam szatyna z całej siły mając nadzieję, że ten gest chociaż odrobinę zmniejszy jego ból. -Pomóż mi Susan, pomóż mi- rozpłakaliśmy się obydwoje trwając w uścisku kilka dobrych minut.
-Pomogę - szepnęłam ujmując jego twarz w swoje dłonie, kciukiem ścierając łzy spływające po jego policzkach. -Pamiętaj, że nie jesteś w tym sam!- dodałam ponownie go przytulając.
Wróciłam do domu po 21 zastając staruszka z Mikem i Tre. Nie miałam zbyt dobrego humoru, więc chciałam zostać niezauważona jednak jak zwykle mi się to nie udało.
-Susaan, kochana wieki Cię nie widziałem- Tre przytulił mnie tak mocno, że modliłam się o powietrze. -Jak przygotowania?- spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem, ponieważ totalnie nie wiedziałam, o co mu chodzi.
-Jakie przygotowania? zapytałam
-Billy jeszcze jej nie powiedziałeś?- mój wzrok zatrzymał się na tacie, który zapewne gdyby mógł zabiłby Tre na miejscu.
-A jak widzisz, idioto?- syknął, a Tre momentalnie uniósł ręce w geście poddania. -Sue, pozwól na chwilkę, chcę Cię o coś zapytać- skinęłam głową i ruszyłam za tatą do kuchni.
-No więc, co jest?- zapytałam czując lekki strach.
-No więc za tydzień jest festiwal i wiem, że tak późno Ci o tym mówię, ale może zechciałabyś na nim zaśpiewać?- moje oczy rozszerzyły się nieproporcjonalnie ze zdziwienia.
-T-Ty tak serio?- zapytałam nie dowierzając, a gdy tylko tato skiną głową zawiesiłam się na jego szyi nie przestając dziękować.
-Um, tylko jest jeden problem, bo na tym festiwalu musisz śpiewać tylko i wyłącznie swoje piosenki, ale nie przejmuj się mogę coś dla Ciebie napisać
-Spokojnie, powinnam sobie z tym poradzić- oznajmiłam z uśmiechem
-Cieszę się bardzo, w takim razie od jutra zaczynasz próby z chłopakami z 5sos- mój uśmiech trochę przygasł na myśl o tym, że przez kilka dni dzień w dzień będę spotykała Lukeya...
To zdecydowanie będą ciekawe dni...
__________________________________________________________
Cześć i czołem!
Nie mam w ogóle czasu na pisanie i bardzo Was za to przepraszam!
Piszecie, żeby nie dodawała limitów, ale jak ich nie daję to prawie nikt nie komentuję, więc...
Przed nami jeszcze max 3 rozdziały :(
Jeżeli chcecie być na bieżąco to obserwujcie mnie na ASKU, ponieważ tam często pytam Was o różne rzeczy na temat rozdziałów oraz informuję o nowych postach. :))
Świetny rozdział!. Myśl pozytywnie , przez jakiś czas możesz mieć mniej komentarzy ponieważ są wakacje i nie każdy ma dostęp do internetu , potem wszystko wróci do normy , i pewnie będziesz miała jeszcze więcej komentarzy
OdpowiedzUsuńPolecę twój blog moim koleżankom ;)
Ps.Życzę Ci duuuuużo weny , i udanych wakacji ;D .Naprawdę nie mogę doczekać się następnego rozdziału ♡♥♥♡
Cudny
OdpowiedzUsuńaaaa nie moge doczekać sie ich prób ! moze ona zaspiewa tą piosenke co o Lukeyu napisała ? :))))))))))))
OdpowiedzUsuńughhh chce następny ! szybko szybko szybko !
a rozdział jak zwykle C U D O W N Y !
http://beside-you-5-seconds-of-summer.blogspot.com/
O kurwa! Nie nie nie!!! Jak mogłaś!! Proszę powiedz, że ta ciąża to jakieś pieprzone kłamstwo!!!! A czemu Sue przebaczyła temu ćpunowi!!! Proszę niech się okaże, że on tak naprawdę nie ma zamiaru przestać, a Sky to wszystko wymyśliła. Najlepiej, żeby się okazało, że te suki zrobiły to specjalnie. Proszę, niech Luke i Susan będą razem!!! Błagam!!! Bo jak nie to potnę się mydłem.
OdpowiedzUsuńRozdział mega, jak zawsze :)
Proszę, dodaj szybko nexta. Życzę weny!!~Alex
Nie przejmuj się brakiem komentarzy!! Jak dla mnie jesteś genialna, piszesz genialnie, jestem Twoją fanką!! Powiedz mi tylko, że coś się stanie w czasie festiwalu i wyjdzie na jaw, że Sky kłamie!! Su i Luke muszą być razem, ale Ona może jeszcze pomóc wyjść Jamesowi z nałogu! Co do terminów- nie martw się! Pisz, kiedy możesz, JA na pewno poczekam. Jesteś cudowna, niesamowita, najlepsza!! /Brzew.
OdpowiedzUsuńPisz dalej! <3
OdpowiedzUsuńczeekam! :3
OdpowiedzUsuńHej, fajny blog :) Wciągnął mnie, serio. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
http://my-name-is-memory.blogspot.com/
Rozdział jest genialny! Mam nadzieję, że Sue wykona tą piosenkę, którą napisała o Luke'u! Pieprzona ciąża, błagam niech się okaże, że ta suka łże! James?! Serio?! Wybaczyła mu?! Cholera chyba ją po*ebało! James ćpał, ćpie i będzie ćpał! Lukey i Sue mają być razem do jasne cholewki!
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a i nie przejmuj sie małą ilością komentarzy
Życzę weny i czekam na kolejny odcinek!
Alexx
Świetne opowiadanie 😘 mam nadzieje że się nie poddasz 😢 bardzo chciałabym żebyś je dokończyła 😊 życzę Ci dużo weny i czekam na next 😈
OdpowiedzUsuńOmg to jest perfect! Czekam na następny! Kochanie proszę cię nie kończ tego, trzymam za cb kciuki i mam nadzieje że znajdziesz wene xx
OdpowiedzUsuńKocham!
OdpowiedzUsuńCUDOWNY
OdpowiedzUsuńKiedy dalej, kiedy next! Ja tu umieram z ciekawości!!! Rozdział świetny *,* Lukey i Sue mają być razem, a ta cała Sky... Proszę niech się okaże, że ona to wymyśliła. I proszę nie kończ tego jeszcze :c Życzę weny i trzymam kciuki za Ciebie :* kocham xoxo Paula <3
OdpowiedzUsuńJeszcze jakoś 2 rozdziały przed Wami, więc będzie co czytać :D A kolejny rozdział pojawi się już na dniach, więc zaglądaj na mojego aska, bo tam staram się informować o wszystkim i nawet dodałam taką małą zapowiedź nowego rozdziału :*
UsuńO jezu kocham twoje ff ! <3 zycze weny i zebys dodawala rozdzialy �� ps. Niech ona rzuci James'a w końcu XD czekam na nn ��
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jakie czytałam x
OdpowiedzUsuń